Pociąg jadący z Grosseto w Toskanii do Rzymu w porze porannego szczytu nagle zatrzymał się z powodu alarmu przeciwpożarowego - relacjonują włoskie media. Do zdarzenia doszło kilka dni temu.
Nikt nie wiedział, co się dzieje
Najdziwniejsze było to, że nic się nie paliło, a dymu nie było widać w żadnym z przedziałów. Nikt nie wiedział, co się naprawdę stało.
Ani pasażerowie, ani pracownicy obsługi pociągu nie byli w stanie ustalić, co spowodowało uruchomienie alarmu. Do wagonów wezwano ekipę techniczną, ale znalezienie przyczyny nie było łatwe. Szybko jednak wyszło na jaw, że to był zupełny przypadek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Winna prostownica
Okazało się, że alarm włączyła nieświadomie młoda kobieta, która w czasie podróży użyła prostownicy, by ułożyć sobie włosy przez wyjściem z pociągu.
Skorzystała z gniazdka w przedziale, które ma służyć do ładowania telefonu lub laptopa. Z rozgrzewającego się urządzenia zaczął unosić się dym, który wychwyciły czujniki w wagonie i uruchomiły alarm.
W efekcie pociąg stał w polu, niedaleko stacji Maccarese, ok. 40 minut. Jego zatrzymanie zablokowało też kilka innych składów na tej trasie - regionalnych i ogólnokrajowych, powodując niemały paraliż. Wszystkie miały opóźnienie do ok. godziny.
Kobieta przeprosiła i przyznała, że nie miała pojęcia, że użycie prostownicy w pociągu może wywołać takie zamieszanie.
Problem na kolei we Włoszech
Włoskie koleje, komentując sprawę w mediach przypomniały, do czego służą gniazdka w przedziałach.
Dodały również, że bezpodstawne użycie alarmu przeciwpożarowego w pociągach to zwykle sprawka wandali. Spółka najwięcej problemów ma właśnie z osobami, które niszczą wagony np. malują ściany lub dewastują wnętrza wagonów.
Źródło: ilmessaggero.it