- Kto robił tego drinka? - Barman... - odpowiada niepewnie kelnerka, zatrudniona w nadmorskiej knajpie pewnie tylko na wakacje. I pewnie tylko za napiwki.
- Przecież to jest rzyg, a nie napój, pić się tego nie da - pani klientka zaczęła rozsmakowywać się we własnej sile. Dziewczyna pospiesznie zaczęła wycierać stolik i chciała zabrać feralną szklankę. - Gdzie mi to zabiera? Zapłaciłam. Gorzkie, ale wypiję - wydziera się ta z tych, którzy ponoć zawsze mają rację.
- Co pani zamówiła do picia? - pytam z ciekawości nieco skrępowany żenującą sceną, której przed chwilą mimowolnie byłem świadkiem. - Dżin z tonikiem, był gorzki - odpowiada tamta już słodko. - No to chyba nic dziwnego, że był gorzkawy - stwierdzam, przygotowuję podwójny napiwek, bo wiem, że moja rozmówczyni nic nie zostawi, a kelnerkę częstuję potem dobrym słowem za przepyszne naleśniki.
I tak wszędzie, co chwila, na każdym kroku. Dlaczego? Bo są wakacje, bo Polacy ruszyli w Polskę, bo Polacy ruszyli w Polskę i zaczęli jeść na mieście. Nawet jeśli nie robią tego na co dzień.
A co ma do tego Gessler? Ano swoim zachowaniem i programem pokazała, że kaźde danie można skrytykować i to w niewybrednym stylu. Różnica jest taka, że ona ma o tym pojęcie. A większość Polaków, i nie mówię tu o klarownych sytuacjach, gdy naprawdę dostaliśmy coś obrzydliwego? Większość Polaków obudziła w sobie demona krytykanctwa. I krytykuje tak wszystkich za wszystko.
- Poproszę piwo w kuflu, a nie w tym plastiku! - awanturuje się mężczyzna w barze przy plaży (sic!) zamawiając najtańszego sikacza. - Tych szprotek jest za mało, oszukujecie na wadze! - gardłuje już w innym miejscu, inna kobieta. Sprzedawca bierze kubeczek z rybkami, wyjmuje cytrynę. Waży. Wszystko jest ok. Kobieta odchodzi bez słowa. To znaczy mruczy pod nosem: "Wszędzie ci Ukraińcy się pchają", choć knajpę prowadzą Gruzini.
- Czy naprawdę nikt tutaj nie potrafi zrobić jajecznicy? Mięso w tych hamburgerach jest niedopieczone! Za dużo mąki, zdecydowanie za dużo, nie chcemy za to płacić - to tylko obserwacje z kilku dni, z trzech położonych nieopodal siebie nadmorskich miejscowości.
"Efekt Gessler" to nie przesada, nasila się latem i nieznane jest remedium. Pewnie, zdarzają się sytuacje, gdy krytyka jest zasadna, gdy piwo jest chrzczone, sztućce brudne, a mięso przesolone. Ale zanim wyciągniecie armaty werbalnego oburzenia, podzielcie je proszę przez swoją prawdziwą wiedzę i możliwości poznawcze.
I nie oczekujcie gwiazdki Michelina od budki z kebsem na promenadzie. Bo takie zachowanie #wkurzawWakacje.
Przeczytaj, co jeszcze #wkurzawWakacje:
- Cała prawda o świeżej rybie nad polskim morzem. Dzięki temu zdjęciu
- "Chciałem zapłacić, nie mogłem!"
A czy ciebie coś zirytowało podczas wakacyjnego wyjazdu? Prześlij nam zgłoszenie przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.