Gina Sheldon z USA wybrała się w grudniu w podróż po Europie. We Włoszech i Francji zrobiła zakupy, z których większość miała być prezentami świątecznymi dla bliskich. Wydała w sumie 3 tys. dolarów, czyli ok. 12 tys. zł.
Miał być prezenty, jest karma dla psów
Wszystkie zakupy umieściła w bagażach i wróciła samolotem z Paryża do USA na pokładzie samolotu linii Air France. Gdy dojechała do domu w New Hempshire, to przeżyła szok.
Wszystkie rzeczy zostały zastąpione śmieciami. Była tam karma dla psów, stara koszulka i butelka kremu do golenia – mówiła kobieta w rozmowie ze stacją WMUR-TV.
Czytaj też: Pracownik lotniska ujawnił, co dzieje się z bagażami po odprawie
Kradzież na lotnisku?
Amerykanka jest przekonana, że ktoś ukradł jej prezenty na lotnisku w Paryżu. Jak wyjaśniła w rozmowie z telewizją, w bagażu były m.in. małe skórzane torebki i kurtka, która miała być prezentem dla jej 16-letniego syna.
Gina czeka teraz na informację od linii lotniczych. Ma nadzieję, że uda się ustalić, co stało się z jej bagażami. "Nawiązaliśmy kontakt z naszymi partnerami w Air France i klientem, aby znaleźć rozwiązanie" - poinformował stację WMUR-TV przedstawiciel Delta Airlines, w których amerykańska turystka kupowała bilety.