Meksykańskie władze poinformowały o wypadku, do którego doszło w sobotę 1 kwietnia w Mexico City. Rodzina z miasta Cuajimalpa de Morelos zwiedzała przedhiszpańskie ruiny Teotihuacan, popularną dzielnicę turystyczną. Postanowili skorzystać z lokalnej atrakcji, jaką był lot balonem na gorące powietrze.
Balon na ogrzane powietrze stanął w płomieniach
Podczas lotu doszło jednak do awarii i kosz, w którym znajdowało się troje turystów, stanął w płomieniach, po czym spadł na ziemię. 50-letni Jose Nolasco oraz jego 38-letnia żona Viridiana Becerril zginęli na miejscu.
Przeżyła jedynie ich córka, która doznała poważnych obrażeń ciała. Dziewczyna wyskoczyła z płonącego kosza. Doznała oparzeń drugiego stopnia, a w wyniku upadku złamała rękę. Lekarze dają jej jednak spore szanse na przeżycie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na zamieszczonym w sieci nagraniu widać, jak ktoś wyskoczył z kosza, a chwilę później płonący kosz runął na ziemię. "Mój Boże. Ludzie spadają" - komentował po hiszpańsku jeden z obserwatorów tragicznego wydarzenia.
Meksyk. Tragiczny lot balonem był urodzinowym prezentem
To były urodziny mojej córki Viridiany, mamy Reginy, i przygotowali dla niej tę przejażdżkę jako niespodziankę – przekazała w rozmowie z mediami babcia Reginy, Reyna Gloria Sarmiento.Tuż przed lotem, rodzina zrobiła sobie pamiątkowe zdjęcie. Z całej trójki tylko Regina uszła z życiem.
Lokalna policja przekazała, że nadal bada przyczynę pożaru. Wstępne oględziny wykazały jednak, że może to mieć związek z systemem magazynowania paliwa.
Każdego roku na całym świecie dochodzi do ok. 3 tys. incydentów, związanych z balonami na gorące powietrze. Zdecydowana większość z nich nie ma jednak skutków śmiertelnych.
Źródło: "New York Post"