Paul Wilkinson z Anglii pod koniec marca przebywał na urlopie w portugalskim Faro. Stamtąd musiał niespodziewanie polecieć na pogrzeb do Belfastu.
"Jesteś dziś VIP-em. Lecisz sam"
Gdy dotarł na lotnisko, to najpierw wpadł w panikę. Nie było kolejki do odprawy, dlatego 65-latek zapytał personel lotniska, czy jego lot był opóźniony lub odwołany. Wtedy usłyszał: "Jesteś dziś VIP-em. Lecisz sam".
Mężczyzna nie dowierzał. - Myślałem, że się śmieją i że jestem za wcześnie lub za późno. Czekałem, że powiedzą, że mój lot został odwołany, ale nagle usłyszałem, że mój autobus będzie za pięć minut. Pomyślałem, że to surrealistyczne - mówi cytowany przez brytyjskie media.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paul został przewieziony autobusem na płytę lotniska. W środku znajdował się tylko on kierowca.
- To wciąż nie wydawało się właściwe. Myślałem, że lada chwila powiedzą, że doszło do ogromnej pomyłki - mówi. Ale tak się nie stało. Następnie mężczyzna mógł wybrać dowolne miejsce w samolocie. Postawił na pierwszy rząd, w którym mógł się wygodnie wyciągnąć.
- Załoga pokładowa uśmiechała się, ciągle i nazywała mnie "królem Paulem". Zapytałem, czy żartują, ale powiedzieli, że mam samolot tylko dla siebie, mogę robić, co chcę i prosić o to, na co mam ochotę. Obsługa nie miała sobie równych - opowiada i dodaje, że po demonstracji zasad bezpieczeństwa uciął sobie pogawędkę z kapitanem.
To było jak podróż własnym prywatnym odrzutowcem. Ktoś powiedział mi, że to kosztuje ok. 28 tys. funtów, więc prawdopodobnie nigdy więcej mi się to nie powtórzy - mówi Paul.
- Żartobliwie poprosiłem o zwrot pieniędzy za moje miejsce, za które zapłaciłem. To było po prostu surrealistyczne - kwituje.
Zdziwienie na każdym kroku
Podczas kontroli paszportowej w Belfaście obsługa nawet nie mogła uwierzyć, że tylko on wysiadł z samolotu.
- Cieszymy się, że pan Wilkinson mógł doświadczyć naszej wielokrotnie nagradzanej obsługi klienta w prawdziwym stylu VIP - powiedział rzecznik linii Jet2.
Trzygodzinny lot kosztował Paula 130 funtów (ok. 690 zł), a w ramach tego miał trzech członków personelu pokładowego na każde zawołanie. - Było wspaniale i chyba jestem teraz zepsuty - żartuje.