Turyści, wybierający się na wakacje do Australii powinni unikać kąpieli w wodach w okolicy północno-wschodniego wybrzeża stanu Queensland oraz południowego wybrzeża wyspy Tiwi. Ciepłe wody w tamtych rejonach upodobały sobie szczególnie rekiny, które stanowią niewątpliwe zagrożenie dla ludzkiego życia. I choć są to największe drapieżniki w tamtym rejonie, to okazuje się, że nie są one najniebezpieczniejsze. Są też inne, mniejsze zwierzęta morskie, które zagrażają ludziom trucizną, którą w sobie noszą.
Są to m. in. meduzy, nazywane "osami morskimi”. Te są szczególnie niebezpieczne, ze względu na swe niewielkie rozmiary i ogromną "siłę rażenia”. Ich maleńkie żądła wstrzykują śmiertelnie niebezpieczną truciznę, która powoduje paraliż i nierzadko prowadzi także do zgonu. Dlatego zamiast narażac życie i korzystać z uroków plaży w tym rejonie, lepiej wybrać się na wschodnie wybrzeże, np. okolice Gold Coast, czy Airlie Beach, gdzie zagrożenie nie jest tak duże.
Za równie niebezpieczną plażę uchodzą również tzw. "Malediwy dla ubogich”, zwane także "chemicznymi Karaibami”. Tam zaś kąpiel jest niewskazana ze względu na znajdującą się nieopodal fabrykę sody, która zanieczyszcza plażę i okoliczne wody, czyniąc je nienaturalnie białymi. Turyści i tak jeżdżą tam, by na własne oczy zobaczyć biały piasek. Wielu z nich można zobaczyć pluskających się beztrosko w zanieczyszczonej wodzie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl