Koloniści z Jamestown, czyli pierwszej angielskiej stałej osady w Ameryce Północnej, niechlubnie wsławili się na kartach historii. Dopuszczali się oni aktów kanibalizmu, jedli własne zwierzęta domowe, a także wykorzystywali ludzi do pracy niewolniczej.
Jak informuje portal Geekweek, najnowsze badania DNA szczątków dwóch wysoko postawionych osób z tamtejszej społeczności dowodzą, że to jeszcze nie wszystko. Po 400 latach na jaw wyszły kolejne tajemnice.
Podczas prowadzonych w ostatnim czasie badań archeologicznych wokół kościoła, który istniał w Jamestown w latach 1608-1616 odkryto wiele szkieletów, z których postanowiono przebadać dwa należące do mężczyzn.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdumiewające odkrycie naukowców w Jamestown
Szkielety były pochowane w niewielkiej odległości od ołtarza, co wskazywało na ich wysoką pozycję w społeczeństwie. Okazało się, że szczątki należą do sir Fernando Wenmana i kapitana Williama Westa.
Czytaj także: Najważniejsze daty w historii. Specjalista odpowie 14/14
"Zarówno sir Fernando Wenman, jak i kapitan William West należeli do wpływowej rodziny West, do której należał Thomas West, trzeci baron De La Warr i pierwszy gubernator kolonii w Jamestown. Naukowcy odkryli, że Wenman i West byli ze sobą spokrewnieni w bardzo niespodziewany sposób - poprzez linię matczyną" - objaśnia portal.
Dalsze dociekania badaczy doprowadziły do odkrycia, że William West był synem ciotki Thomasa - Elżbiety, która nigdy nie wyszła za mąż, zatem William był nieślubnym dzieckiem. A jak wiadomo w tamtych czasach takie dzieci były poważnym problemem społecznym, zwłaszcza wśród wysoko postawionych rodów.
Przypadek nieślubnego dziecka, który został całkowicie wymazany z oficjalnych zapisków dotyczących genealogii rodziny West, miał nigdy nie ujrzeć światła dziennego.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.