Zmiany klimatyczne są zauważalne gołym okiem. Są na świecie miejsca, gdzie ich wpływ na środowisko jest zdecydowanie bardziej widoczny. Jednym z nich jest kraj Tuvalu położony na Oceanie Spokojnym w zachodniej Polinezji. Idylliczny archipelag dziewięciu wysp może jednak już niebawem całkowicie zniknąć z map świata.
Zmiany klimatyczne powodują, że Tuvalu może w przyszłości zostać zalane przez ocean. Mieszkańcy dostrzegają, że z roku na rok poziom wód jest tam coraz wyższy. Jest to ogromny problem, zwłaszcza że najwyższy punkt na archipelagu wysp wynosi zaledwie 4,5 metra. Według raportu australijskiego rządu z 2011 roku poziom mórz podnosił się od 1993 roku o około 0,5 cm rocznie.
Minister alarmuje
O problemie Tuvalu zrobiło się głośno podczas szczytu klimatycznego COP26 w Glasgow. Wyjątkowe przemówienie przedstawił tam minister spraw zagranicznych tego kraju. Chcąc zwrócić uwagę na istotę zagadnienia zmian klimatycznych, wystąpił, stojąc po kolana w wodach oceanu ubrany w garnitur. Simon Kofe przekonywał w ten sposób światowych przywódców do podjęcia agresywnych działań w celu ograniczenia wpływu zmian klimatu.
Właściwie wyobrażamy sobie najgorszy scenariusz, w którym jesteśmy zmuszeni do relokacji lub nasze ziemie znajdą się pod wodą. Patrzymy na rozwiązania prawne, dzięki którym będziemy mogli zachować naszą własność naszych stref morskich, zachować nasze uznanie jako państwo na mocy prawa międzynarodowego. Są to więc kroki, które podejmujemy, patrząc w przyszłość – powiedział minister spraw zagranicznych Tuvalu Simon Kofe.
Nadmiar wody nie jest jedynym problemem obywateli Tuvalu. Dzięki rosnącym temperaturom lądu i oceanów coraz potężniejsze stają się również cyklony tropikalne, które nawiedzają archipelag. Zmieniać na gorsze zaczęło się również rybołówstwo, z którego żyje tam sporo osób.
Obejrzyj także: Dosadna riposta z PiS na słowa Tuska