Gospodarz uważa, że namiot, który ustawił w swoim ogrodzie, pozwala doświadczyć zalet glampingu, czyli campingu w luksusowym wydaniu. Płacąc 372 zł (317 zł plus 55 zł opłaty serwisowej) za noc goście, co prawda mają do dyspozycji dmuchane jacuzzi i palenisko, ale muszą się liczyć z tym, że przyjdzie im spać na dość cienkim materacu.
Właściciel chwali namiot za ponad 300 zł. "Ukryty w pięknym ogrodzie"
Jak widać na zdjęciach, zamiast normalnej pościeli jest tylko kilka koców i poduszek. W środku ustawiono też kilka dekoracji, to m.in. świeczki, pluszowe maskotki i kwiaty.
"To może być tylko namiot, ale ukryty w pięknym ogrodzie z widokiem na morze. Tuż przed nim znajduje się palenisko otoczone meblami ogrodowymi, a także jacuzzi. Dostępny jest bezpłatny parking. Co więcej, goście mogą korzystać też z udogodnień w domu (gorący prysznic, toaleta, kuchnia). W niektóre wieczory możesz liczyć pokaz azjatyckich tańców przy ognisku" - zachwala gospodarz w opisie.
Goście nie narzekają?
Jednak - jak się okazuje - coś, co byłoby idealne na błotnistym polu festiwalowym - w rzeczywistości kosztuje praktycznie tyle samo co nocleg w pobliskim B&B, i to tuż przy plaży. Można znaleźć nawet noclegi poniżej 300 zł za dobę dla dwóch osób.
Z drugiej strony goście korzystający z namiotu nie narzekają, bo w profilu obiektu znajdziemy dwie pozytywne recenzje. "Wspaniały dwudniowy pobyt w uroczym namiocie i rozkoszowanie się ogniskiem w ogrodzie stworzonym przez Azz. Bardzo gościnny i pomocny gospodarz, dobra komunikacja, świetna lokalizacja" - napisał turystka, która odwiedziła to miejsce we wrześniu. "Piękne miejsce, znakomity gospodarz. Bardzo polecam" - podsumowała inna kobieta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wpadki Airbnb
Serwis, który pozwala na wynajmowanie nie tylko całych mieszkań, ale też pokojów, czy - jak widać - namiotów, często jest na ustach podróżników. Kilka miesięcy temu głośno było o tym, że gospodarze stawiają wynajmującym wymagania i nakładają na nich obowiązki - mimo że ci płacą np. za sprzątanie.
Sfrustrowani podróżni opowiadają w mediach społecznościowych, że są proszeni nie tylko o proste wyniesienie śmieci, ale nawet o koszenie trawnika podczas pobytu. Jedna z użytkowniczek TikToka - używająca nicku Melworeit - nagrała wideo, w którym opowiedziała, że zdecydowała się nie rezerwować mieszkania na Airbnb, ponieważ gospodarz pobierał 125 dolarów (ok. 590 zł) za sprzątanie, ale i tak prosił gości o wyniesienie śmieci, zdjęcie pościeli, uruchomienie zmywarki i zrobienie prania.
Czytaj także: Turystom puszczą nerwy. Zaskakujące dopłaty na Airbnb
Źródło: "The Sun", ladbible.com
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.