W związku z intensywnymi opadami śniegu w całym kraju, część lotów jest opóźniona. Problem nie ominął Portu Lotniczego Lubin.
W sobotę, 2 grudnia o godz. 20.15 miał odbyć się lot linii Ryanair z Lublina do podlondyńskiego Luton. Ale na pasażerów czekała przykra niespodzianka.
Jedna z pasażerek w rozmowie z portalem lublin112.pl wyjaśniła, że pasażerowie przez dwie godziny siedzieli w samolocie, po czym dowiedzieli się, że lot został przełożony na następny dzień. Samolot miał wystartować w niedzielę o godzinie 11.00. Niestety i tym razem podróż nie doszło do skutku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lot znów był opóźniany, kiedy już miał się odbyć, po raz kolejny coś się stało. Pasażerowie przez pół godziny musieli stać na mrozie pięć metrów od samolotu. Kiedy już wsiedli do środka, zaczęło się długie oczekiwanie na informację, czy maszyna w ogóle wystartuje - mówi rozmówczyni lublin112.pl.
Chaos, nerwy i płacząca stewardesa
Pasażerowie byli sfrustrowani nie tylko wielogodzinnym oczekiwaniem, ale i brakiem informacji na temat tego, co się właściwie dzieje. Ludzie zaczynali się źle czuć, a niektórzy, zniechęceni całą sytuacją, opuszczali pokład samolotu na własną rękę.
To trwa już drugi dzień. Dopiero dziś po południu otrzymaliśmy informację o problemach. Stewardesa chodzi po pokładzie i płacze. Zaczyna się robić niebezpieczna sytuacja, gdyż nie pozwalają pasażerom skorzystać z toalety. Ludziom puszczają nerwy – relacjonował lokalnemu portalowi kolejny pasażer, pan Piotr.
Port Lotniczy Lublin tłumaczy, że lot przełożono ze względu na trudne warunki pogodowe, a pasażerom zapewniono nocleg w hotelu. Dlaczego zapanował chaos informacyjny? Tego nie wiadomo.
Na skandaliczne zachowanie linii Ryanair skarżyli się również pasażerowie, którzy w sobotę mieli wylecieć z Krakowa na Maltę. Najpierw przewieziono ich na lotnisko w Pyrzowicach. Tam przez wiele godzin czekali na wylot.
- Nasz samolot ma 8 godzin opóźnienia. Nie dają nam nawet wody. Powiedzieli, że możemy sobie kupić jedzenie i picie po starcie. Nie mamy dostępu do toalety - relacjonowała czytelniczka portalu eska.pl. Obsługa miała też zbagatelizować przypadek omdlenia pasażera.