Wyspa Brač znajduje się w środkowej Dalmacji. Przez wielu turystów postrzegana jest jako najpiękniejsza wyspa Chorwacji. Słońce świeci tu niemal przez cały rok, a krajobrazy zapierają dech w piersiach. To właśnie tu, w niezwykle urokliwym mieście Pučišća, od 12 lat mieszka pani Katarzyna, rozmówczyni Onet Podróże.
Polka zakochała się w Chorwacie. Para po ślubie mieszkała w Gdańsku przez pięć lat. Potem mąż pani Katarzyny zatęsknił za życiem w Chorwacji i namówił żonę do przeprowadzki. — Ta próba miała trwać rok, a niestety albo stety trwa już 12 lat — podkreśla kobieta.
Początki nie były łatwe. Trzeba było przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości, nabrać nowych nawyków. Np. tego, że można, a nawet trzeba pić wodę z kranu, żeby niepotrzebnie nie wydawać kroci na wodę butelkowaną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polka o życiu w Chorwacji: ''człowiek troszkę dziczeje''
Czy spokój może zmęczyć? Pani Katarzyna przyznaje, że nadal trochę się buntuje, a wszechobecny spokój ''trochę ją nudzi''. Na wyspie życie toczy się swoim rytmem. Mieszkańcy spędzają wakacje przed domem, nie lubią wyjeżdżać.
Tutaj, brzydko mówiąc, człowiek troszkę dziczeje. Życie kręci się głównie wokół domu, rodziny, wychowania dzieci. Ludzie są tu zadowoleni z tego, co mają — przyznaje pani Katarzyna.
Rozmówczyni Onet Podróże podkreśla, że początkowo przeszkadzał jej również brak prywatności, ponieważ w Pučišća ''dom jest zbudowany praktycznie przy drugim domu''.
Mieszkańcy wyspy są przyjaźni i chociaż nową sąsiadkę przyjęli bardzo serdecznie, pani Katarzyna przyznaje, że trudno jej było znaleźć prawdziwego przyjaciela.
[...] ci, którzy znają się ze szkoły, trzymają się razem i są zżyci. Ja musiałam znajomych szukać sobie sama. Ale w czasie pandemii na wyspę przypłynęło wielu cyfrowych nomadów, z którymi się polubiłam — zaznacza.
Wyspiarskie życie to także odległość od lądu i związane z tym niedogodności. Strach, że karetka może nie zdążyć na czas.
— Zanim ratownicy przejadą przez te wszystkie serpentyny, trwa to ok. 25-30 minut. W ekstremalnych przypadkach przypływa bardzo szybko łódź albo przylatuje helikopter — mówi pani Katarzyna.
Mąż Polki pracuje na statku i przez pół roku przebywa poza domem. Pani Kasia zajmuje się domem i dziećmi, sama rozpala w piecu i pozbywa się owadów, gdy te wlatują do domu.
Jest nie tylko żoną, matką, Polką w Chorwacji, ale i kobietą, która odniosła zawodowy sukces. To jedyna cudzoziemka na stanowisku dyrektorskim lokalnej izby turystycznej. Jest również również nauczycielką w weekendowej szkole w Chorwacji.
Tęsknota za Polską
Morze, plaża, słońce, popołudniowa sjesta, swojskie jedzenie, widok na uwielbiane przez Polaków miasto Omiš... brzmi sielankowo. Czy chorwackim rajem można się znudzić?
Pani Katarzyna zaznacza, że ceny na wyspie są wyższe niż w Polsce, za to wybór produktów jest niewielki, a i jakość czasem pozostawia wiele do życzenia.
Chorwaci nigdzie się nie spieszą, nie są roszczeniowi, a pytanie o to, czego im brakuje na wyspie, wywołuje konsternację. Bo dlaczego miałoby im tutaj czegoś brakować?
Pani Katarzyna tęskni za tym, co zostawiła w Polsce. Za rodziną, widokiem na morze w Gdańsku, dostępem do polskiej kultury i książek.
Ciężko wyrzucić z serca i duszy słowiańskiej miejsce, w którym się dorastało. Trójmiasto jest piękne i ktoś, kto nigdy tam nie był, nie zrozumie, czego mi brakuje. Moim miejscem na ziemi jest Gdańsk, a czy tam wrócę — zobaczymy — podsumowuje Polka.