Nie tak koniec wakacji wyobrażał sobie pan Bartosz. Mężczyzna wraz z rodziną miał zaplanowany lot na 20.25 w sobotę, 17 sierpnia. Na lotnisku okazało się jednak, że Ryanair odwołał zaplanowane loty.
Gdy podobnie jak cała rzesz innych, rozczarowanych turystów próbował dowiedzieć się czegoś w punkcie informacyjnym, powiedziano mu jedynie, że lot wstrzymano i nie ma szans w tym dniu dostać się z powrotem na kontynent.
Regularnie kontaktowałem się z biurem obsługi klienta Ryanaira, ale bezskutecznie. Usunęli wszystkie dane z aplikacji, tak, jakby mojego lotu nie było. Brak jakichkolwiek propozycji z ich strony, poza sugestią zwrotu kosztów i szukania rozwiązania na własną rękę - opowiada mężczyzna w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mężczyzna opowiada, że sam musiał zorganizować sobie nocleg i wynająć samochód na własny koszt. Gdy we wtorek otrzymał wiadomość od linii lotniczych o możliwości lotu do Sewilli, był pewien, ze jego koszmar się skończy.
Zawnioskowaliśmy o przebukowanie naszego sobotniego lotu na lot z Sewilli do Krakowa, ale ten też został... odwołany! Teraz celujemy w sobotni z Malagi. Koszmar. O kosztach nie wspomnę - relacjonuje turysta na łamach GW.
Ryanair nie odniósł się do sprawy, dziennikarze Gazety skontaktowali się w tej sprawie z Urzędem Lotnictwa Cywilnego, które krok po kroku wyjaśnia procedurę jaką powinien przejść poszkodowany pasażer.
W pierwszej kolejności pasażer powinien złożyć reklamację u przewoźnika. Może to zrobić, wypełniając formularz na stronie danej linii lotniczej lub wysyłając skargę w formie papierowej na jej adres. Jeśli proces reklamacyjny u danego przewoźnika lotniczego zakończył się niesatysfakcjonująco dla pasażera, lub przewoźnik lotniczy nie odpowiedział na reklamację w terminie 30 dni, pasażer może dochodzić swoich roszczeń przed sądem powszechnym, a w postępowaniu może konsumentowi pomóc Powiatowy (Miejski) Rzecznik Konsumentów - wyjaśnia biuro prasowe ULC.