Po Śląsku oprowadzi nas Witold Stech, dziennikarz ze Śląska, specjalizujący się w tematyce turystycznej.
‒ Cały paradoks polega na tym, że to, co dziś zaskakującego w dynamicznie zmieniającym się i poszukującym nowej drogi Śląsku, może być równie zadziwiające nie tylko dla przybywających w te rejony, co dla samych Ślązaków, czy też szerzej ‒ tubylców, bo nie każdy mieszkaniec Śląska ze śląskością się identyfikuje. Sami Ślązacy często umacniają (głównie w swoich głowach) tradycyjny stereotyp tego regionu, pełnego przemysłu i nieciekawej przestrzeni, pomimo tego, że to już w przeważającej mierze są czasy minione ‒ zauważa Witold Stech.
Nie tylko cegła
‒ Śląsk kojarzony jest z czerwoną cegłą (nie tylko za sprawą hitu Ryśka Riedla), a to już przeszłość. Czyści się tę cegłę i przysposabia do nowych funkcji. Nowe Gliwice, Fabryka Porcelany w Katowicach czy Muzeum Śląskie to idealne dowody na to, że dawne hale mogą pomimo swego industrialnego rodowodu tętnić życiem, nauką, kulturą czy biznesem. Ta korekta optyki jest tu dość istotna. Istotna, ale także pomocna w zadziwianiu siebie czy innych. Jeśli typowy Ślązak miałby powiedzieć, że w jego mniemaniu Warszawiakom wszystko poza stolicą kojarzy się z prowincją, nic dobrego z tego nie wyjdzie. A tak pewnie wciąż często bywa. Warto zadziwić siebie, by potem zadziwić innych ‒ podkreśla dziennikarz.
Coś dla najmłodszych
Jednym z takich nietypowych, zaskakujących obiektów jest Przedszkole nr 4 w Żorach w dzielnicy Kleszczówka.
‒ Zadziwiające? Z pewnością, gdy się spojrzy na formę ‒ zauważa Witold Stech. ‒ Jeśli przedszkola kojarzą nam się z kolorowymi budynkami, pełnymi dziecięcych malunków ‒ będziemy zdziwieni. Tradycyjna najczęściej forma, architektonicznie "bezpieczna", została tu przeobrażona w unikalny projekt kojarzący się mimowolnie z architekturą "dorosłą". Jest nowoczesna, ma zaokrągloną formę i dużo drewna. Całość, pomimo pewnego minimalizmu, tworzy niezwykle ciepłe wrażenie. A i funkcjonalność potrafi zaskoczyć, gdy pierwszy raz patrzymy na dość oszczędną bryłę. Na dachu znajdziemy teren rekreacyjny, a przez przeszklone atrium dzieci mogą obserwować padający śnieg czy deszcz. Odważnie, nowocześnie, inaczej. I z całą pewnością zaskakująco ‒ mówi dziennikarz.
Placówkę otwarto we wrześniu 2017 r., a budynek zaprojektowali architekci z pracowni Toprojekt z Rybnika – Marek i Karol Wawrzyniakowie, Alina Kudla i Katarzyna Mazurek. To im zawdzięczamy pomysł na tak oryginalną i przyciągającą wzrok bryłę budynku.
Architekci mieli do dyspozycji niewielką przestrzeń i działkę o nieregularnym, zbliżonym do trójkąta kształcie – to jak wykorzystali ten teren, zachwyca. Ponadto, dzieci zyskały nietypowe miejsce na wypoczynek, tzw. „zielony dach”, na którym odbywają się zajęcia na świeżym powietrzu. W nowoczesnej placówce uczy się 125 dzieci.
Przedszkole powstało dzięki dotacji unijnej. Koszt całej inwestycji wyniósł ponad 5 mln zł, a dofinansowanie z Unii Europejskiej wyniosło niemal 2,5 mln zł.
– Pozytywny odbiór nowoczesnego obiektu sprawił, że już wkrótce powstanie kolejna nowoczesna placówka dla najmłodszych. Urząd Miasta w Żorach planuje w przyszłym roku opracowanie projektu budowy nowego budynku przedszkola w dzielnicy Osiny, które również ma posiadać lekką i oryginalną bryłę – informuje Adrian Lubszczyk z Biura Promocji, Kultury i Sportu Urzędu Miasta Żory.
– To niezbyt duże, bo liczące 60 tys. mieszkańców, śląskie miasto, ma również inny ciekawy obiekt, który zwraca uwagę nietypową formą. To Muzeum Ognia, którego konstrukcja jest bardzo awangardowa, ponieważ przypomina płomienie ognia. Twórcą tego projektu jest pracownia OVO Grąbczewscy Architekci – poleca inne miejsce do odwiedzin dziennikarz.
Stare, a wciąż zachwyca
Na Śląsku zadziwia nie tylko nowoczesne, ale także stare. Gdy spojrzymy z zewnątrz na domy w Zabrzu, pomyślimy, że niczym się nie wyróżniają. A są stalowe. I prawdopodobnie to jedyne takie budynki w Europie, i do tego wciąż zamieszkane.
W latach 20. XX wieku szukano szybkiej metody budowania domów. Wtedy w zabrzańskiej hucie Donnersmarcka wymyślono stawianie budynków ze stalowej konstrukcji. Niewielka liczba robotników mogła je postawić nawet w ciągu miesiąca.
Pierwszy stalowy obiekt powstał w 1927 r. (dwupiętrowy budynek mieszkalny przeznaczony dla czterech rodzin). Kolejne cztery (piętrowe z użytkowym poddaszem) – w latach 1928/1929 na terenie zabytkowego robotniczego osiedla Ballestrema w dzielnicy Rokitnica.
– Eksperymentalna konstrukcja z zewnątrz przypomina obiekt jakich wiele, oczywiście do momentu, gdy popukamy w ściany. Dość powiedzieć, że konstrukcja działała jak Klatka Faradaya, także z telefonami – tylko na zewnątrz – opowiada dziennikarz.
Urszula Pawłowska, konserwator zabytków w Zabrzu, mówi, że jednak nic nie słyszała o problemach mieszkańców z zasięgiem telefonu komórkowego. Natomiast prawdą jest, że budynki te są bardzo akustyczne i "wszystko w nich słychać".
Witold Stech przywołuje również dwa inne atrakcyjne obiekty. Radiostację gliwicką i nietypowy loft.
– W sąsiednich Gliwicach znajdziemy najwyższą istniejącą, w całości drewnianą konstrukcję w Europie (w 111-metrowym gigancie nie ma ani jednego gwoździa!). Radiostacja gliwicka to obiekt o niezwykle bogatej historii, który potrafi zaskoczyć i urzec. Tym bardziej, że teren wokół niej przystosowano do potrzeb nowoczesnej turystyki – opowiada znawca Śląska.
Aby móc jednak podziwiać tę niezwykłą atrakcję, warto się pospieszyć. Żywotność konstrukcji jest dość ograniczona. Może przetrwać jeszcze 20 lat, ponieważ wykorzystane w budowie drewno modrzewiowe nie jest impregnowane.
Ślązak zachęca również do tego, żeby z Gliwic udać się do Bytomia i podziwiać nietypowy loft – Bolko Loft, który zdaje się niemalże wisieć w powietrzu, a jednokondygnacyjne mieszkanie osiada na żelbetowych słupach.
– To dzieło zbierającej nagrody pracowni Medusa Group, które jest w istocie domem mieszkalnym współzałożyciela pracowni, Przemo Łukasika. To jeden z pierwszych w Polsce loftów i z pewnością jeden z najciekawszych. Na jego potrzeby zaadaptowano dawny budynek lampowni – informuje Stech.
Zielono mi
Czy w tak silnie uprzemysłowionym regionie jest miejsce na ekologię i dobry kontakt z naturą? Okazuje się, że tak. Katowice znajdują się bowiem w czołówce zielonych miast w Polsce (zieleń stanowi 40 proc. powierzchni miasta).
W połowie października po regionie zaczął kursować niezwykły tramwaj, który odwiedza m.in.Katowice, Chorzów, Bytom, Zabrze czy Gliwice. Tramwaj jest niezwykły, bo „zielony”. Cały wypełniony jest… roślinami. Dzięki czemu podróżni mogą poczuć się jak w środku lasu, tym bardziej, że z sufitu zwisają rośliny, a z głośnika słychać szum drzew.
– Nie dość, że tramwaj ten zaskakująco wygląda (a podróż nim jest naprawdę magiczna) to ma jeszcze szczytny cel, bo antysmogowy (w środku znajdziemy odpowiednie tablice informacyjne, a pasażerowie otrzymują ulotki, jak dbać o powietrze i jak walczyć ze smogiem – informuje dziennikarz ze Śląska.
Las w tramwaju to część kampanii śląskiego Urzędu Marszałkowskiego "Mogę! #ZatrzymaćSMOG". Dostrzegł ją prestiżowy "The Economist".
– Musimy uświadomić sobie, że to my trujemy, my przyczyniamy się do złej jakości powietrza i wreszcie my możemy walczyć ze smogiem. Wszyscy chcemy żyć dłużej, w lepszym zdrowiu, dlatego powinniśmy zmienić nastawienie – mówił w mediach Wojciech Saługa, były marszałek województwa śląskiego.
Zielono, nowocześnie i nietypowo. Na Śląsk warto spojrzeć z innej perspektywy, bez stereotypowego myślenia o zasnutym mgłą, przemysłowym regionie.
Wyrzućmy zatem nasze stereotypy z myślenia o tej części Polski. A was czym zaskakuje? Dzielcie się z nami komentarzami na ten temat.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.