O sprawie Johna i Susan Cooper brytyjskie media rozpisywały się w 2018 roku. Małżeństwo wraz z córką i wnukami pojechało na "wakacje życia" do hotelu w Egipcie. Wkrótce potem oboje zmarli w tajemniczych okolicznościach.
69-letni John i 64-letnia Susan wynajęli pokój w sierpniu 2018 roku w hotelu Steigenberger Aqua Magic w kurorcie Hurghada nad Morzem Czerwonym. Jak zapewniała córka pary, oboje cieszyli się dobrym zdrowiem, byli w pełni sprawni i nic nie wskazywało na to, że ich stan może nagle ulec pogorszeniu.
W dniu swojej śmierci, 20 sierpnia 2018 roku, jak zeznawała ich córka, wspólnie udali się do hotelowej restauracji i baru, po czym wrócili wieczorem do swoich pokoi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jedna z wnuczek, 12-letnia Molly, miała spać tej nocy w pokoju z dziadkami. W nocy dziewczynka skarżyła się na "drożdżowy zapach" i w efekcie przeniosła się do pokoju rodziców. Prawdopodobnie ta decyzja uratowała jej życie.
Początkowo tezy na temat pogorszenia samopoczucia, a w jego wyniku śmierci małżeństwa były różne. Prokuratura sporządziła raport, w którym stwierdziła, że powodem śmierci mogło być zatrucie bakterią e coli.
To nie przekonało córki państwa Cooper, która od początku uznawała raport za "kompletną bzdurę". Zapowiadała też przeprowadzenie kolejnej sekcji zwłok po tym, jak ciała zostaną sprowadzone do Wielkiej Brytanii.
Podejrzewano, że para zatruła się oparami po środku owadobójczym. Jak zeznał niemiecki turysta, którego pokój sąsiadował z apartamentem wynajętym przez Cooperów, w porze lunchu jeden z pokoi obok był odpluskwiany trującym środkiem na bazie pestycydów.
Ostatecznie właśnie ta wersja została uznana za powód zgonu pary. Przełomowe dla sprawy okazały się zeznania jednego z turystów, którego teściowa nocowała w tym samym czasie we wspomnianym hotelu.
Jak podaje "The Sun", mężczyzna zeznał, że tamtego dnia widział trzech mężczyzn, dwóch w hotelowych mundurach z kanistrem po pestycydach. Mężczyźni wychodzili z pokoju i uszczelniali drzwi taśmą.
Nie wyglądało to zbyt profesjonalnie – zeznał Dominik Bibi.