Hotel Sheraton na wyspie Rarotonga. Jego historia jest dość tajemnicza i owiana domysłami. Jednym faktem, który jest pewny to to, że obiekt nie został nigdy ukończony. Chociaż było bardzo blisko do oddania do użytku.
Budowę zaczęto pod koniec lat 80. Wiele osób przypuszcza, że hotel był współfinansowany z pieniędzy mafijnych. Kiedy ta została zwalczona, cały projekt również upadł, choć był zrealizowany w blisko 80 proc.
Nazwa obiektu - "Sheraton" - nie jest określeniem oficjalnym. Hotel nazywany jest tak przez okolicznych mieszkańców, ale ma to też swoje uzasadnienie. W końcowym etapie budowy to właśnie ta słynna sieć hoteli była związana z obiektem, lecz wycofała się z inwestycji tuż przed jej zahamowaniem. Wcześniej nawet sieć Hilton przez pewien moment była związana z budową.
Jednak na niezrealizowanej inwestycji stracili nie tylko hotelarze. Rząd Wysp Cooka liczył na zwiększony napływ turystów, a zamiast tego zderzył się z emigracją własnych obywateli. Większość, szukając pracy, udała się do Nowej Zelandii, z którymi Wyspy Cooka są formalnie stowarzyszone.
Jednak turystyka i tak rozwija się tu całkiem nieźle, stanowiąc główną gałąź gospodarki. Najliczniej urlopowicze przyjeżdżają właśnie na Rarotongę, która jest największą wyspą archipelagu, mieszka na niej najwięcej osób i to tu ulokowana jest stolica – Avarua.
Natomiast sam hotel wydaje się być dość dobrze skryty przed oczyma niepowołanych gapiów. Przez lata wyrosła tu gęsta roślinność, która sprawia, że choć obiekt znajduje się przy drodze okalającej całą wyspę, to jeśli nie wie się o jego istnieniu, trudno go w ogóle dostrzec.
Mimo wszystko na terenie niedoszłego hotelu czasem zdarzają się goście. Nie są to co prawda bogaci turyści z grubym portfelem, ale młodzi ludzie, grający w paintballa. Oni jednak przychodzą do tego miejsca pod wieczór. Za dnia natomiast można spotkać tu m.in. kozy, które posilają się zieloną roślinnością.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.