Jak informuje "The Epoch Times", Chińczyk stracony przez powieszenie 24 grudnia. To była kara za czyn, którego 40-latek dopuścił się w 2003 roku.
Więzień, określany w mediach jako Wei Wei, przebywał w areszcie w Futoce. Szesnaście lat wcześniej dokonał zbrodni na czteroosobowej japońskiej rodzinie. Razem z dwoma wspólnikami obrabowali i zamordowali Shinjiro Matsumoto, właściciela sklepu odzieżowego, jego żonę i dwoje dzieci.
Wei Wei i jego dwaj wspólnicy wyrzucili ciała ofiar w zatoce Hakata w Mori. Oskarżony przyznał się do zarzucanego mu czynu. Twierdził jednak, że to nie on był osobą wiodącą w trakcie zbrodni.
Po tym, jak Wei Wei usłyszał wyrok śmierci, wybuchnął międzynarodowy skandal. Obecnie w Japonii na wykonanie wyroku czeka aż stu więźniów. 84 z nich ubiega się o złagodzenie wyroku.
Żaden japoński skazaniec nie zna daty egzekucji. Dowiaduje się o niej dopiero rankiem tego samego dnia. Do 2007 roku rząd zachowywał tożsamość straceńców w tajemnicy.
Przedstawiciele Amnesty International dali wyraz swojemu oburzeniu. Określili wykonanie kary śmierci na Wei Wei przypadkiem szokującego "braku poszanowania dla ludzkiego życia". Argumentują, że Japonia pozostaje w tyle wobec innych państw azjatyckich i apeluje o zawieszenie wykonywania wyroków. Co ciekawe, podobnego zdania są niektórzy członkowie japońskiej partii rządzącej.
Rząd przekonuje, że decyzja o dokonaniu egzekucji była dokładnie przemyślana. Masako Mori, japońska Minister Sprawiedliwości, wystąpiła na konferencji w Tokio, w czasie której przypomniała o okrucieństwie mordercy.
To wyjątkowo okrutny i brutalny przypadek, w którym szczęśliwie żyjący członkowie rodziny, w tym ośmiolatek i jedenastolatek, zostali zamordowani z naprawdę samolubnych powodów – "The Epoch Times" cytuje Masako Mori.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.