Chodzi o lek donanemab, który opracował gigant farmaceutyczny Eli Lilly. Jak wykazały najnowsze badania - u osób we wczesnym stadium choroby ten środek spowolnił postęp objawów o 35 proc. w porównaniu do osób, które brały placebo. Badaniom poddano 1200 chorych w wieku od 60 do 85 lat.
U badanych sprawdzano tzw. Zintegrowaną Skalę Oceny Choroby Alzheimera, na którą składają się zdolności poznawcze pacjenta, a także codzienne czynności, jak zarządzanie finansami, prowadzenie samochodu, uprawianie hobby i mówienie o bieżących wydarzeniach.
Przełomowy lek może mieć poważne efekty uboczne
Niestety, jak się okazuje, 1,6 proc. badanych osób - czyli 19 pacjentów, odnotowało ciężki obrzęk mózgu. Dwie zmarły, jednak są to zgony przypisane śmiertelności w tej chorobie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niezależni eksperci są dobrej myśli i wróżą, że jeśli tylko donanemab zostanie zatwierdzony przez FDA, to może zdecydowanie poprawić jakość życia osób cierpiących na demencję.
Koncern Lilly planuje przedstawić wyniki badań FDA i liczy, że do końca roku uzyska zgodę na wpuszczenie preparatu na amerykański rynek.
Podobnie jak wiele skutecznych metod leczenia wyniszczających i śmiertelnych chorób, wiąże się z nimi ryzyko, które może być poważne i zagrażać życiu - powiedział Mark Mintun, czołowy dyrektor Lilly w dziedzinie badań i rozwoju neuronauki.
Kolejne podejście do powstrzymania Alzheimera
Zaledwie w styczniu w USA zatwierdzono lek lekanemab, produkowany przez koncerny BIogen i Eisai. Ma on spowalniać tempo spadku funkcji poznawczych o 27 proc.
Jak podaje WHO, obecnie na świecie ponad 55 mln osób cierpi na demencję. Ze względu na starzejące się społeczeństwo, będzie ich coraz więcej. Szacunkowo w 2030 roku ma to być 78 mln a w 2050 r nawet 139 mln ludzi.
Czytaj także: Pocierasz oczy? Skutki mogą być fatalne