Powszechna dostępność tabletki "dzień po" dla osób po 15. roku życia zatwierdzona przez Senat w środę 6 marca ucieszyła nie tylko kobiety walczące o pełnie praw reprodukcyjnych, ale jak podaje medyczny portal Termedia także część środowiska ginekologów.
Okazuje się jednak, ze nie wszystkich, bo jej wprowadzeniu sprzeciwiają się katoliccy lekarze. Wyraz tych obawom na antenie radia Maryja dała dr n. med. Aleksandra Maria Kicińska.
Co najbardziej niepokoi lekarkę? - Te młode osoby najpewniej będą sięgały po nieplanowane współżycie wtedy, kiedy będą w okresie okołoowulacyjnym, gdy libido będzie najwyższe. Około doby, dwóch dób przed owulacją - ocenia na łamach radiomaryja.pl
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I dodaje, że w takim przypadku tabletka nie zatrzyma owulacji.
Czytaj także: Pawłowicz pisze do Żukowskiej. "Jesteś wulgarna"
Jest to już wtedy raczej działanie przeciwzagnieżdżeniowe, bo dochodzi do poczęcia dziecka i nie może się zagnieździć zarodek w jamie macicy właśnie dlatego, że octan uliprystalu będzie blokował receptory ułatwiające zagnieżdżenie w jamie macicy - przekonuje.
I podkreśla, że choć kliniczne nie ma ciąży, to wciąż jest to działanie "przeciw życiu", ponieważ według nauki Kościoła katolickiego za początek ciąży uznaje się połączenie komórki jajowej z plemnikiem, a nie zagnieżdżenie się zarodka w jamie macicy.
Z taką argumentacją nie zgadza się doktor Maciej W. Socha, ginekolog-onkolog, położnik i perinatolog, który w rozmowie z Onetem wyjaśnia, że octan uliprystalu to substancja uniemożliwiająca zapłodnienie.
Jeśli zdarzyłoby się, że przyjmie go kobieta będąca już w ciąży, nie wywoła to poronienia i w żaden sposób nie zagrozi ciąży. Dlatego cała dyskusja na ten temat jest bezsensowna - mówi cytowany przez Onet lekarz.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.