Jak donosi portal ototorun.pl, 30 stycznia Jarek wybiegł z domu na wieczorny trening. Podczas biegu doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Na szczęście został zauważony przez przypadkowego przechodnia, który natychmiast wezwał karetkę i rozpoczął reanimację.
Czytaj także: Znęcała się nad kotem. Na sierści znaleziono stary klej
Dzięki szybkiej reakcji udało się przywrócić akcję serca, jednak stan 26-latka był na tyle poważny, że lekarze zdecydowali o wprowadzeniu go w śpiączkę farmakologiczną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwsze oznaki poprawy, ale długa droga przed nim
Chociaż stan 26-latka jest stabilny, lekarze podkreślają, że uszkodzenia mózgu są rozległe. Mimo to pojawiła się nadzieja – dzięki młodemu wiekowi i reakcji na bliskie osoby specjaliści widzą szansę na poprawę.
Wybudził się, oddycha samodzielnie, ale jego możliwości są ograniczone. Otwiera lekko oczy, rusza delikatnie rękoma i stopami. Reaguje na dotyk i wodzi wzrokiem. Aktualnie musi dostawać duże dawki leków uspokajających ze względu na uszkodzenie mózgu. Bez nich rosną mu ciśnienie i tętno – oznajmiła jego żona Angelika Stelmach w rozmowie z ototorun.pl.
26-latek został już zakwalifikowany do specjalistycznego ośrodka w Częstochowie. Proces powrotu do zdrowia może potrwać nawet kilka lat i wymagać kosztownej rehabilitacji. Rodzina i przyjaciele Jarka od lutego prowadzą zbiórkę na jego leczenie. Obecnie udało się zgromadzić 134 tys. zł, jednak do pełnej kwoty brakuje jeszcze ponad 130 tys. zł.
Każda pomoc ma znaczenie, dlatego rodzina apeluje o wsparcie. Jarka czeka długa i kosztowna walka o powrót do sprawności, ale dzięki determinacji i wsparciu najbliższych wciąż ma szansę na odzyskanie zdrowia. 26-latka wspiera kochająca żona Angelika, z którą ma niespełna rocznego synka Olusia.