Zapach bekonu towarzyszył jej zawsze i wszędzie, nie był to jednak jedyny niepokojący sygnał. Lucy Younger z południowego Londynu rozpoczęła akurat studia licencjackie z języka angielskiego w Goldsmiths, gdy zauważyła u siebie nietypowe objawy.
Czuła dziwny zapach. Diagnoza okazała się druzgocąca
Oprócz odczuwania aromatu smażonego mięsa, który dla niej jako wegetarianki był szczególnie uciążliwy, Lucy ze zwiększoną częstotliwością doświadczała zjawiska deja vu. Skarżyła się również na dziwne halucynacje wzrokowe, przypominające... różowe słonie i kolejki górskie.
Zaniepokojona swoim stanem Angielka trzykrotnie odwiedziła lekarza rodzinnego, który błędnie zdiagnozował u niej zespół lęku napadowego i przepisał leki przeciwdepresyjne. Lucy jednak nie wierzyła tej diagnozie.
Czytaj także: Emilian Kamiński zmarł rok temu w Święta Bożego Narodzenia. "Walczył do ostatniej chwili"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Naprawdę przez długi czas czułam, że wariuję - powiedziano mi, że moje ataki to ataki paniki - Lucy wyznała w rozmowie z "The Sun".
Objawy się nasilały, w dodatku Lucy zaczęły doskwierać bardzo silne migreny, drętwiała jej twarz, a nagle pojawiające się ataki przypominały padaczkę. Kobieta nie przestała drążyć, udało jej się zdobyć skierowania na tomografię komputerową, badania krwi i USG.
Młoda kobieta w końcu usłyszała diagnozę
W końcu, po blisko dwóch latach od pojawiania się pierwszych symptomów usłyszała diagnozę - guz mózgu. Łagodny guz znajdował się w płacie czołowym i wymagał operacji.
Kilka tygodni później Lucy została poddana kraniotomii - zabiegowi polegającemu na usunięciu fragmentu czaszki w celu uzyskania dostępu do mózgu. Operacja przebiegła pomyślnie, guz został usunięty, a kobieta powoli wracała do zdrowia.
Proces rekonwalescencji był długi i trudny, po operacji Lucy doświadczyła zaniku pamięci krótkotrwałej, straciła wyuczone umiejętności tańca baletowego i zdiagnozowano u niej dysleksję. 23-latce udało się jednak powrócić na studia, które ukończyła w ubiegłym roku.