W 2019 roku bakteria Vibrio vulnificus zabiła cztery osoby wypoczywające na niemieckich plażach. Niekiedy pojawia się również na polskim wybrzeżu Bałtyku. Trzeba być bardzo ostrożnym, bowiem kontakt z taką bakterią może mieć opłakane konsekwencje.
Tym razem Vibrio vulnificus wykryto na plażach w rejonie zatoki Tampa na Florydzie. "Fakt" podaje, że w tym roku zanotowano tam aż 26 przypadków zakażenia. Pięciu osób nie udało się uratować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bakteria doprowadziła też do innych niedawnych zgonów na północnym wschodzie USA. Gubernator Nowego Jorku Kathy Hochul przekazała, że została wykryta u osoby zmarłej na Long Island.
Chociaż rzadka, to bakteria vibrio niestety dotarła do tego regionu i może być niezwykle niebezpieczna - powiedziała Hochul.
Nowojorscy urzędnicy ds. zdrowia wciąż zajmują się tą sprawą. Próbują wyjaśnić, w jaki sposób ofiara z Long Island została zarażona.
Vibrio vulnificus w Bałtyku. Skąd się wzięła?
Niegdyś bakteria Vibrio vulnificus, nazywana również przecinkowcem, występowała wyłącznie w wodach stref tropikalnych. Ocieplenie klimatu sprawiło jednak, że latem temperatura wody w Bałtyku jest wysoka, co sprzyja intensywnemu rozmnażaniu się mięsożernej bakterii.
Najlepsze warunki do rozwoju mają one wtedy, gdy temperatura wody przekracza 20 stopni Celsjusza. Każdy wzrost temperatury o 1 stopień doprowadza do tego, że zakażenie bakterią wzrasta o blisko 200 procent.
Co jakiś czas pojawiają się doniesienia o ofiarach śmiertelnych. W 2019 r. Vibrio vulnificus spowodowała śmierć czterech osób na niemieckim wybrzeżu Bałtyku. Szczególnie narażone są osoby z otwartymi ranami, takimi jak zadrapania, skaleczenia, świeże tatuaże czy przekłucia. Tacy turyści powinni unikać kąpieli w Bałtyku. Bakterią można się zarazić też poprzez przypadkowe połknięcie wody oraz spożycie surowych lub niedogotowanych owoców morza - zauważa "Fakt".