Historię Davida Windle dokładnie opisuje"Daily Mail", który przytacza zmagania Brytyjczyka z chorobą. Ta od początku objawiała się bardzo nieoczywiście, ponieważ pod postacią zwykłego bólu pleców. Z tego też powodu, dla aktywnego fizycznie mężczyzny nie wydało się to ważnym sygnałem ostrzegawczym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ból pleców jednak systematycznie przybierał na sile, coraz bardziej dając o sobie znać Davidowi. W pewnym momencie zdecydował on się iść nawet do lekarza rodzinnego, który przyczyny cierpienia Brytyjczyka dopatrywał się w urazie pleców spowodowanym ćwiczeniami. Terapią miały być więc wizyty u fizjoterapeuty, które z wiadomych względów nic nie pomogły.
Diagnoza była dla Davida katastrofą
Kluczowy postęp choroby przypadł jednak na połowę lutego 2022 roku. To właśnie wtedy ból kręgosłupa stał się na tyle uciążliwy, że mieszkający w Londynie mężczyzna nie był w stanie funkcjonować. Konieczny okazał się nawet telefon do jego matki, by ta przyjechała i pomogła mu w opiece nad dziećmi.
On sam w tym czasie był przykuty do łóżka. Chcąc poruszać się po swoim mieszkaniu, musiał czołgać się po ziemi, ponieważ inne formy przemieszczania się sprawiały zbyt duży ból. Z tego też powodu zdecydował się na wizytę u kolejnego lekarza, który wysłał go na wykonanie rezonansu magnetycznego.
To właśnie to badanie pomogło wykazać, że Davida Windle choruje na nowotwór, który niszczy jego ciało. Był nim szpiczak, który w przypadku Brytyjczyka wystąpił w bardzo rzadkim typie zwanym szpiczakiem "łańcucha lekkiego". To właśnie z tego powodu jego wykrycie było tak trudnym i długim procesem.
Obecnie pochodzący z Londynu mężczyzna wciąż kontynuuje leczenie, mające na celu zahamowanie działań choroby. Ta jest jednak bardzo trudna do zatrzymania.
Czytaj także: Kobiety widzą więcej kolorów. Jak to wytłumaczyć?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.