Zaczęło się dość niewinnie. Mieszkaniec Teksasu początkowo miał drobne skórne problemy. Na jego ciele pojawiła się wysypka, odczuwał też uporczywe swędzenie, ale lekarze nie stwierdzili niczego niepokojącego.
Ponieważ jednak objawy u dwudziestokilkuletniego mężczyzny nie ustępowały, po kolejnej wizycie u dermatologa wysłano go na szczegółowe badania. Wysypce zaczęły towarzyszyć także odrętwienia rąk i mrowienie wyczuwalne w całym ciele.
Po tym jak próbki trafiły do laboratorium, lekarze nie kryli zdziwienia. Okazało się, że mężczyzna choruje na trąd, a początkowe dolegliwości zaczęły się nasilać. Drętwiejące na skutek choroby palce zaczęły przypominać... szpony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wczesna diagnoza i leczenie są ważne, bo zmniejszają niepełnosprawność i niekorzystne psychospołeczne skutki trądu, a także zmniejszają ryzyko przeniesienia tej choroby.- informuje Dr Aidan Filley z Texas A&M University
Okazało się też, że pacjent z Teksasu wcześniej mieszkał na jednej z wysp Oceanicznych, gdzie trąd wciąż występuje jako choroba endemiczna. I choć przeprowadził się do USA cztery lata temu, ujawniona po czasie choroba nie zdziwiła lekarzy.
Ostatecznie lekarze skierowali go na kurację antybiotykową. Mężczyzna przeszedł także operację ścięgien, zabieg ten miał przywrócić mu możliwość ruszania ręką.