Prof. Wojciech Naumnik, szef szpitala tymczasowego w Białymstoku, już podczas poprzedniej fali przyjmował całe rodziny. Teraz stan zdrowia pogarsza się w jeszcze szybszym tempie, jak informuje "Newsweek".
Brak miejsc w szpitalach
Brakuje miejsc, więc zdarza się, że żona trafia do nas, a mąż na oddział w innym mieście – mówi Grzegorz Lasak, dyrektor szpitala powiatowego w Busku-Zdroju.
Ostatnio kobieta trafiła do szpitala w Busku. Jej mąż z kolei do Starachowic, a córka jeszcze gdzie indziej.
Gdy córka zmarła, rodzina poprosiła, żeby nie informować o tym matki dopóty, dopóki jej stan się nie poprawi. Nie powiedzieliśmy. Następnego dnia trzeba było ją podłączyć do respiratora. Niestety, też zmarła - przyznaje lekarz.
Skąd się bierze tak trudna sytuacja? Z niechęci do szczepień i nieprzestrzegania zasad sanitarnych, jak powiedział "Newsweekowi" prof. Krzysztof Tomasiewicz, który kieruje Kliniką Chorób Zakaźnych w lubelskim Szpitalu Klinicznym nr 1.
Z osób, które trafiają na intensywną terapię, przeżywa jeden-dwóch na dziesięciu. I, mimo że lekarze biją na alarm, zaszczepionych wciąż nie przybywa...
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.