Mój dzienny rytuał
Już na starcie mojego eksperymentu postanowiłam, że nie będę ograniczać się do jednego kiszonego warzywa. Zaopatrzyłam się więc m.in. w kilogram kiszonej kapusty z burakami, mały słoiczek ostrego kimchi, słoik kiszonego kalafiora i zakwas z buraków.
Kiszonki lubiłam zawsze, dlatego też już po rozpakowaniu zakupów nalałam sobie całą szklankę zakwasu. Nie byłam jednak w stanie jej wypić. I, jak się okazuje, nic w tym dziwnego. Dietetycy twierdzą, że takie zmiany w diecie należy wprowadzać powoli. W przeciwnym razie sok z kiszonej kapusty lub z buraka może wywołać efekt przeczyszczający. Najlepiej pić 3 razy po 50 ml takiego zakwasu dziennie.
Kiszonki jadłam przez 10 dni. Dodawałam je do śniadań, obiadów i kolacji. Wszystko przebiegało pomyślnie, ale w ostatnich dniach stwierdziłam, że potrzebuję przerwy na coś mniej zdrowego.
Kiszonki po antybiotykoterapii
Mój eksperyment to wynik leczenia silnymi lekami przeciwzapalnymi. Owszem, było ono skuteczne, ale 2 miesiące przyjmowania tego typu preparatów osłabiły mój organizm i potrzebowałam czegoś, co go skutecznie pobudzi do działania. Wtedy też usłyszałam o kiszonkach, które miały odbudować moją mikroflorę jelitową.
Generalnie na odbudowanie mikroflory po długotrwałej antybiotykoterapii potrzeba od kilku do kilkunastu miesięcy. Tego typu leki sieją spustoszenie w organizmie, choć oczywiście eliminują z niego chorobotwórcze bakterie. Również leki przeciwzapalne mocno obciążają organizm.
Dlatego też w wielu przypadkach same kiszonki nie pomagają i trzeba wspierać się przyjmowaniem specjalnych preparatów probiotycznych, a kiszone warzywa można traktować jako dodatek. Warto tutaj wybrać popularne obecnie kimchi, buraki, rzodkiewki, kalafiory, a także cytryny czy arbuzy.
Naturalne probiotyki mają dobry wpływ na perystaltykę jelit. Pobudzają ich ruchy, przez co mogą być pomocne w przypadku problemów z zaparciami. Kiszonki są bogate w bakterie, które produkują witaminy z grupy B i K. Zawierają także kwas askorbinowy (wit. C) oraz wit. E.
Efekty mojego eksperymentu
Na własnej skórze przekonałam się, że jedzenie dużej ilości kiszonek to nie tylko korzyści dla mikroflory jelitowej. Zmiany zobaczyłam także w swoim wyglądzie, poprawił mi się również humor i zdobyłam nieco siły. Moje eksperymenty kulinarne z kiszonkami w roli głównej wywołały sporo żartów i wywołały uśmiech na twarzy domowników. Mam jednak świadomość, że to dopiero początek tej przygody. Zdecydowałam też, że na tej formie profilaktycznego spożywania witamin nie poprzestanę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl