Wszystkiemu winien COVID-19
Ratownicy Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi w ostatnim czasie obserwują niepokojące zjawisko. "Nigdy wcześniej nie wyjeżdżaliśmy do tak wielu udarów. Jest ich co najmniej o 30 proc. więcej niż w ubiegłym roku." - mówi Adam Stępka, ratownik i rzecznik łódzkiego pogotowia. - czytamy na stronie Wyborczej.
Ratownik wspomniał również, że dużo więcej obserwowanych jest zawałów. Lekarze coraz częściej ratują pacjentów z problemami zatorowo-zakrzepowy, którzy jak wskazuje "nie kojarzą się z grupą ryzyka". Jak się okazuje, udary obecnie występują u młodych ludzi w wieku 38-40 lat, które "miały doskonałą kondycję, wiodły zdrowy tryb życia i nigdy wcześniej nie miały problemów ze zdrowiem".
Ratownik podkreślił, że pogotowie nie prowadzi statystyk pacjentów dotyczących historii chorób, co nie daje pewności, że ich aktualne problemy to powikłania po koronawirusie. Niemniej jednak aktualne doniesienia dotyczące następstw COVID-19, zdaniem ratownika, doskonale pokrywają się z ich obserwacjami.
Powikłania po COVID-19 to wciąż poważny problem
W tej sprawie zabrał również głos prof. Waldemar Machała, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Zdecydowanie przybywa udarów niedokrwiennych, przypadków ciężkiej niewydolności oddechowej i problemów naczyniowych. Od kardiologów i neurologów słyszymy o zwiększonej liczbie pacjentów. A ci, których stan jest naprawdę ciężki, trafiają do nas. Wspólnym elementem jest odległe przejście COVID-19. Co ciekawe, pacjenci najczęściej infekcję przeszli łagodnie, a nawet z minimalnymi objawami, a powikłania są bardzo poważne - przyznał.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.