Chłodnik (nie tylko z botwiny)
Mowa o chłodniku — ten najbardziej w Polsce popularny przygotowywany jest na bazie botwiny (liści i korzeni buraczków ćwikłowych), ale chłodniki ogórkowe, pomidorowe (uznane w kuchni śródziemnomorskiej gazpacho) i marchewkowe również mogą pochwalić się swoimi fanami.
To zupa, której się nie gotuje i którą na ogół spożywa się na zimno. Niektórzy odrobinę (!) ją przed podaniem podgrzewają, w czym też nie ma nic zdrożnego — każdemu według potrzeb.
Wartościową cechą chłodnika jest jego sezonowość, z którą w parze idzie niska cena. I smak dorównujący temu z dziecięcych wspomnień.
Zobacz także: Gorszy niż cukier. Rujnuje metabolizm, jest rakotwórczy
Cenne właściwości chłodnika
Orzeźwiające, nawadniające i niskokaloryczne chłodniki przygotowywane są z surowych warzyw i owoców, które — dzięki brakowi obróbki cieplnej — zachowują niski indeks glikemiczny oraz wszystkie składniki odżywcze, błonnik i enzymy. Mają też intensywniejszy smak!
Niektórzy preferują chłodniki na bazie wody lub bulionu, najbogatsze w składniki odżywcze są jednak te przygotowywane na bazie kefiru, będącego źródłem probiotyków, białka, wapnia, kwasu foliowego, witamin z grupy B, witaminy K, biotyny i — pozytywnie działającego na układ nerwowy — tryptofanu.
W niektórych domach do chłodnika — głównie tego z botwiny — dodaje się również zakwas z buraków, będący ukochanym przez starsze pokolenia "napojem mocy". Zakwas wspiera odporność, dodaje energii, poprawia wydolność organizmu, wspiera nerki i wątrobę, reguluje metabolizm, ciśnienie krwi i poziom cholesterolu.
Trudno więc nie zauważyć, że taka zupa jest gwarancją obfitości składników odżywczych oraz – poprzez brak konieczności gotowania, smażenia i pieczenia — krótkiego czasu spędzonego w kuchni. Sezon na chłodniki czas zacząć!