W Polsce za słabe przygotowanie do udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej odpowiedzialne jest wadliwe prawo - uważa Oleksij Melnyk, ratownik medyczny i współtwórca programu Krakowscy Uczniowie Ratują Życie.
Okazuje się, że jedynie pracownicy szkół i placówek oświatowych mają ustawowy obowiązek cyklicznego przeszkolenia się z pierwszej pomocy przynajmniej raz na dwa lata. - W przypadku innych firm i zakładów pracy nie ma żadnych uregulowań prawnych, które by mówiły o tym, co ile lat należy odnawiać szkolenia z pierwszej pomocy - tłumaczy ekspert.
My, jako społeczeństwo, traktujemy szkolenia z pierwszej pomocy jak przykry obowiązek, za co później słono płacimy - mówi ratownik w rozmowie z o2.pl i podkreśla, że najlepiej udzielają pierwszej pomocy osoby, które mają takie przeszkolenie raz na rok. W dalszej perspektywie przekłada się to na większą przeżywalność ludzi po nagłym zatrzymaniu krążenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
By podnosić świadomość i umiejętności obywateli, powstał program Krakowscy Uczniowie Ratują Życie, w którym ratownicy medyczni we współpracy ze sportowcami z KSOS i przy wsparciu miasta szkolą uczniów i uczennice szkół w powiecie krakowskim z pierwszej pomocy.
Oleksy Melnyk przyznaje, że taki program to strzał w dziesiątkę. Klasy szóste, które przed rokiem brały udział w szkoleniu, prowadzą resuscytację krążeniowo oddechową na bardzo wysokim poziomie.
Większość tych uczniów ma wyniki na poziomie 90-100 procent, jeżeli chodzi o poprawność prawidłowego uciskania klatki piersiowej na fantomach monitorowanych - cieszy się w rozmowie z o2.pl ratownik.
Różnica między numerami 112 a 999. Wielu Polaków tego nie wie
Przy okazji ratownik medyczny zdradza, co najczęściej robimy źle w trakcie udzielania pierwszej pomocy. Okazuje się, że podstawowym błędem jest zły numer telefonu, na który dzwonimy, by wezwać pomoc.
Większość społeczeństwa nie zna różnicy pomiędzy numerami 112 i 999 - podkreśla Melnyk i dodaje, że średnio tracimy około dwóch minut, dzwoniąc pod nr 112.
Dyspozytor po wysłuchaniu nas, przełączy do kolejnego dyspozytora numeru 999, który będzie musiał od nas jeszcze raz zebrać wywiad, a to znacznie wydłuża czas. Pod nr 112 warto dzwonić w przypadku, kiedy do udzielenia pomocy jest potrzebna większa liczba sił i środków, a nie tylko jedna karetka - podkreśla.
Ratownik wymienia częste błędy podczas udzielania pierwszej pomocy
Kolejna rzecz to zadławienia, gdzie jak podkreśla ekspert - nie zawsze wystarczające będzie klepanie po plecach czy uciskanie nadbrzusza.
Często wystarczy zachęcać do kaszlu, bo to generuje duże ciśnienie w drogach oddechowych i może samoistnie wydalić z nich ciało obce - tłumaczy. - Dopiero kiedy jest ciężka niedrożność dróg oddechowych, wykonujemy pięciokrotne uderzenia między łopatkami i naprzemienne uciśnięcia nadbrzusza.
Melnyk dodaje, że reanimacja dziecka różni się od reanimacji osoby dorosłej, dodatkowo w przypadku najmniejszych dzieci odpowiedzialność jest większa:
Tutaj wiedza społeczeństwa jest na bardzo niskim poziomie. A przecież większość z nas ma do czynienia z dziećmi i powinniśmy umieć je ratować. Warto zatem wiedzieć, że w przypadku dziecka wzywamy pomoc dopiero po minucie reanimacji lub po pięciu wdechach ratunkowych, podczas gdy u osoby dorosłej robimy to natychmiast.
Ratownik medyczny tłumaczy, że przyczyną NZK (nagłe zatrzymanie krążenia przyp. red.) u dzieci w większości przypadków jest zakrztuszenie lub podtopienie, podczas gdy jego organy pozostają zdrowe.
Jeżeli szybko podejmiemy czynności ratunkowe, możemy uratować dziecko w minutę - zaznacza.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.