Stała obecność niektórych produktów mięsnych w codziennej diecie może w rezultacie przyczynić się do pojawienia poważnych dolegliwości ze strony układu sercowo-naczyniowego. To jednak nie są jedyne zagrożenia, jakie niesie ze sobą ich spożywanie.
Zobacz także: Skraca życie. Wykańcza tak samo jak palenie papierosów
Zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) regularne jedzenie boczku i innego przetworzonego mięsa zwiększa ryzyko rozwoju komórek nowotworowych w naszym organizmie. Eksperci stwierdzili, że tego rodzaju żywność może być tak samo toksyczna, jak papierosy, alkohol, azbest czy arsen. Wnioski, do jakich doszli przedstawiciele WHO, są oparte na wynikach licznych badań, które na całym świecie przeprowadziła Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (IARC).
Jak wynika z analizy, podczas procesu obróbki mięsa powstają m.in. wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne i związki N-nitrozowe. Są to substancje chemiczne, które wykazują silne właściwości rakotwórcze i zanieczyszczają powietrze. Czy to oznacza, że powinniśmy całkowicie wykluczyć boczek z naszego jadłospisu? Sięgając od czasu do czasu po kawałek tego mięsnego przysmaku, nie narażamy się na pojawienie się poważnych problemów zdrowotnych. Jego regularne spożywanie jest jednak bardzo szkodliwe.
Zobacz także: Niemcy wykupują ten lek na potęgę. Mają jeden powód
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo...
Boczek groźny dla zdrowia. Wystarczą dwa plastry
Naukowcy ostrzegają, że jedzenie dwóch plastrów boczku w ciągu dnia podnosi o 5,9 proc. ryzyko rozwoju nowotworu jelita grubego. Cztery paski dziennie zwiększają ryzyko o 6,8 proc, sześć – o 7,7 proc., natomiast osiem do dziesięciu plastrów – o 9,5 proc. Żeby uniknąć niebezpiecznych konsekwencji zdrowotnych, spożywanie bekonu należy ograniczyć do minimum lub zrezygnować z niego na rzecz zdrowszych zamienników. Zdecydowanie zamiast boczku lepiej wybrać chude białe mięso bądź tłustą rybę morską.
Kamil Sikora, dziennikarz WP abcZdrowie