Nie bez powodu miażdżyca, potocznie arterioskleroza, jest nazywana chorobą wieloczynnikową. Na jej rozwój ma wpływ bowiem nie jeden a kilka czynników tzw. ryzyka. Należą do nich przede wszystkim: nieleczone nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, brak aktywności fizycznej, nadmierny stres, niezdrowa dieta, palenie tytoniu, obciążający wywiad rodzinny oraz otyłość brzuszna oraz wysoki poziom cholesterolu.
Nie znaczy to jednak, że cholesterol jest nam całkowicie zbędny. Wręcz przeciwnie – bierze on udział w produkcji hormonów, procesie trawienia czy wchłaniania witaminy D. Ale jego zbyt duża ilość osadza się na ścianach tętnic w postaci blaszki miażdżycowej. To z kolei sprawia, że nasze naczynia krwionośne zaczynają być znacznie sztywniejsze i węższe. Tak rozwija się miażdżyca. Nieleczona choroba może doprowadzić do bardzo niebezpiecznych powikłań, m.in. amputacji kończyn, udaru mózgu czy zawału serca.
Szacuje się, że co roku w Polsce aż 90 tys. osób doświadcza zawału serca. I chociaż dotyczy on znacznie częściej mężczyzn, to lekarze potwierdzają, że liczba kobiet doświadczających zawału stale wzrasta. Aby dowiedzieć się, czy jesteś w grupie ryzyka, wystarczy uważnie przyjrzeć się swoim uszom i sprawdzić, czy masz znak Franka.
Zobacz także: To pierwszy objaw zawału serca. Zwróć uwagę na stopy
W roku 1973 lekarz Sanders T. Frank zaobserwował, że jego pacjenci, którzy na ucho mieli nietypową zmarszczkę, mieli też wyższe ryzyko wystąpienia miażdżycy, której bezpośrednim powikłaniem jest właśnie zawał serca. Jego obserwacje potwierdzili naukowcy w kolejnych badaniach. Zauważono, że większość osób, u których nastąpił zgon z powodu chorób układu krążenia, miało charakterystyczną bruzdę na uchu, nazwaną przez badaczy właśnie znakiem Franka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.