Według zastępcy burmistrza ta propozycja jest absurdalna. Ian Paul w przeciwieństwie do Pety uważa, że obecna nazwa wcale nie propaguje złych nawyków żywieniowych. Podobnego zdania są lokalni mieszkańcy, którzy nie widzą żadnego powodu, by zmieniać obecny stan rzeczy.
Biorąc pod uwagę wysoki poziom cholesterolu i tłuszczów nasyconych w jajkach i bekonie, obszar równie dobrze mógłby się nazywać Zatoką Zawału Serca- czytamy w the Guardian wypowiedź Ashley Furno, dyrektorki strategicznej kampanii Peta.
Tak naprawdę nazwa wcale nie nawiązuje do sytego śniadania. Pochodzi od dzikich kwiatów rosnących przy zatoce. Ich czerwono-żółty kolor skojarzył się kiedyś lokalnym mieszkańcom z jedzeniem. Ten argument nie przemówił jednak do organizacji Peta, która nadal domaga się „zdrowszej nazwy”.
Wszystko wskazuje na to, że Peta nie osiągnie celu. Ian Paul od razu zaznaczył, że jeżeli ich propozycja trafi pod głosowanie rady miasta, będzie głosował przeciw. W swoim stanowisku jest nieugięty, ponieważ jego zdaniem stawką jest obrona lokalnego dziedzictwa kulturowego.
Autor: Paulina Kwiatkowska
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.