W czwartek ok. godz. 4 nad ranem w 3-piętrowym domu w Aberdeen w USA wybuchł pożar. 20-letni Derrick Byrd wiedział, że musi jak najszybciej pomóc wydostać się z budynku trójce dzieci swojej siostry. Dlatego, nie zważając na ogień, wbiegł na 2. piętro i złapał dwóch małych chłopców, którzy wyskoczyli przez okno.
Jednak w domu była jeszcze 8-letnia Mercedes. Przerażona dziewczynka utknęła w płonącym pokoju i nie miała jak się wydostać. 20-latek bez wahania zaryzykował życie, by jej pomóc.
Krzyczała moje imię. Nie mogłem jej tak zostawić i pozwolić jej umrzeć. Pobiegłem po schodach i przepchnąłem się przez ogień. Czułem, jak mnie pali. Złapałem ją, zdjąłem koszulkę i położyłem na jej twarzy, żeby nie oddychała dymem. Po prostu zaniosłem ją tak szybko, jak tylko mogłem - powiedział Derrick Byrd stacji KOMO News.
Wkrótce po tym, jak wszyscy wydostali się na zewnątrz, na miejsce przyjechały służby ratunkowe. 20-latek został przewieziony helikopterem do pobliskiego szpitala z oparzeniami 2. i 3. stopnia na całym ciele. Jego rodzina uważa go za bohatera, jednak on sam, nie widzi w swoim zachowaniu nic niezwykłego.
Mimo że się poparzyłem, naprawdę mnie to nie obchodziło. Wolałem, żeby poparzyło mnie niż ją. Ona jest młoda, wiąż ma mnóstwo rzeczy do zrobienia. Jest dobrym dzieckiem - mówi Derrick.
Dom został doszczętnie spalony. Śledczy wciąż próbują ustalić przyczynę pożaru, który prawdopodobnie wybuchł na 2. piętrze budynku.
Podziel się dobrym newsem! Prześlij go nam przez dziejesie.wp.pl.