Jak informuje Associated Press, talibowie nie utrudniali Amerykanom działań. Na miejsce udał się zespół ratunkowy.
Samolot nie został zestrzelony
Zespół ratunkowy zbadał, czy przyczyną katastrofy mogło być zestrzelenie. Jednak przedstawiciele zespołu orzekli, że nic nie wskazuje, by do tragedii przyczyniły się osoby trzecie. Co ciekawe, "Stars Stripes" podaje, że talibowie próbowali przypisać sobie zestrzelenie maszyny.
Amerykańskie siły zbrojne zdecydowały się zachować tożsamość zmarłych w tajemnicy. Według ustaleń Associated Press wojskowi czekają z ujawnieniem na przybycie członków rodzin ofiar katastrofy.
Zobacz też: Katastrofa samolotu. Zobacz nagranie świadka
Jak twierdzi przedstawiciel sił obronnych USA, osoby, których ciała odzyskano, były jedynymi na pokładzie. Ujawnił, że katastrofa miała miejsce 80 mil (ok. 128 km) na południowy zachód od Kabulu, stolicy Afganistanu.
Amerykanie dotarli na miejsce katastrofy w poniedziałek w późnych godzinach nocnych. Arif Noori, rzecznik gubernatora prowincji Ghazni, wyjaśnił, że cały teren został odgrodzony i zabezpieczony.
Tuż przed katastrofą samolot był widziany przez Afgańczyków. Świadkowie dostrzegli maszynę ok. 10 mil (16 km) od miasta Ghazni. Zgodnie z ich spostrzeżeniami piloci mieli borykać się z wyraźnymi problemami technicznymi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.