Atak miał miejsce podczas ceremonii upamiętniającej 20. rocznicę śmierci Abdula Alego Mazariego. Był to przywódca szyickiej mniejszości w Afganistanie. Na uroczystościach w Kabulu zgromadziło się wiele ważnych osób, w tym premier Abdullah Abdullah.
Według agencji Reutera nieznani sprawcy otworzyli ogień w kierunku tłumu. Jest to pierwszy atak od zawarcia porozumienia z USA w sprawie wycofania wojsk i zakończenia wieloletniego konfliktu.
Atak rozpoczął się od huku, najwyraźniej bomba wybuchła w okolicy, Abdullah i kilku innych polityków uciekło przed atakiem bez szwanku - powiedział rzecznik Abdullaha, Fraidoon Kwazoon.
Zobacz także: "Walka z ISIS się nie skończyła". Francja w gotowości do ataków
Nie ucierpiała żadna osoba z rządu. Według najnowszych doniesień zginęło 27 osób, a kolejnych 29 jest rannych. Rzecznik ministerstwa zdrowia powiedział, że liczba ofiar może wzrosnąć.
NATO podało, że liczba ofiar śmiertelnych jest wyższa. Jak twierdzi, to ponad 30 zabitych i 42 rannych, z czego 20 w stanie krytycznym.
W sprawie głos zajął Afgański prezydent Aszraf Ghani. Powiedział, że zamach był "zbrodnią przeciwko ludzkości i przeciwko jedności Afganistanu". Nie wiadomo, kto stoi za atakiem. Tożsamość sprawców nie jest znana. Pojawiły się głosy, że wszystko odpowiadają bojownicy Państwa Islamskiego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.