Słup popiołów został wyrzucony na wysokość pięciu kilometrów. Z wulkanu Sinabung wydobyły się również gigantyczne obłoki pary. Niebo było zasnute w odległości nawet pięciu kilometrów na południe od góry - informuje CBS News.
Indonezyjskie służby podały, że nikt nie zginął, nie było też rannych. Sinabung daje znać o sobie już od pewnego czasu, dlatego ludzie mieszkający w strefie zagrożenia zostali wcześniej ewakuowani. W sumie swoje domy musiało opuścić kilkadziesiąt tysięcy osób.
Jest za to niebezpieczeństwo dla linii lotniczych. Ośrodek monitorowania w australijskim Darwin ogłosił czerwony alert dla przewoźników. Czym kończą się wielkie wyrzuty pyłów wulkanicznych zapewne pamiętają Europejczycy. W 2010 roku po wybuchu wulkanu na Islandii przez kilka dni sparaliżowany był ruch lotniczy.
Sinabung leży na wyspie Sumatra i jest najaktywniejszym wulkanem w Indonezji. W 2010 roku w jego erupcji zginęły dwie osoby, cztery lata później dymiąca góra zabiła 16 osób. Wulkan wybuchł także w 2016 roku. Wtedy zginęło siedem osób.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.