Drapieżników zaczęło przybywać w grudniu. W tej chwili na ulicach wsi i miasteczek położonych w archipelagu przechadzają się dziesiątki niedźwiedzi, które zastraszają lokalną społeczność. Jak podaje "Sky News", ludzie boją się opuszczać domy, nie pozwalają też dzieciom chodzić do szkół i przedszkoli.
Wokół placówek edukacyjnych wybudowano dodatkowe ogrodzenia. Personel wojskowy jest dowożony do miejsca pracy specjalnymi samochodami. Powołano też specjalną komisję, która debatuje nad tym, jak wypędzić zwierzęta bez użycia broni. Niestety niedźwiedzie nie reagują już na sygnały świetlne i dźwiękowe.
Próbujemy je odpędzić, wykorzystując samochody patrolowe i psy - czytamy w oświadczeniu lokalnych władz.
Tylko we wsi Biełuszja Guba naliczono 52 niedźwiedzie. Część z nich zachowuje się agresywnie. Szef administracji Nowej Ziemi Żigansza Musin przyznał, że nie pamięta podobnej "inwazji" w ostatnich kilkudziesięciu latach.
Zwierzęta atakują ludzi, czasem wchodzą do budynków mieszkalnych - relacjonował.
Niedźwiedzie polarne są na liście gatunków zagrożonych wyginięciem. Występują wokół bieguna północnego, na lodach Morza Arktycznego. Wraz ze zmniejszaniem się jego powierzchni są zmuszone zmieniać przyzwyczajenia i spędzać więcej czasu na lądzie, szukając pożywienia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.