Niszczyciel rakietowy wpłynął na Morze Czarne w niedzielę. Jednostka wyposażona jest między innymi w system obrony przeciwlotniczej Aegis. Na pokład zabiera ponad 330 osób.
Obecność USS Carney pokazuje nasze niezmienne przywiązanie do bezpieczeństwa i stabilności w regionie. Spędzony tu czas pomoże nam w poprawie współpracy oraz wymianie informacji i doświadczeń z państwami partnerskimi - powiedział dowódca jednostki Tyson Young.
O okręcie rozpisują się niemal wszystkie rosyjskie media. Nie brakuje głosów, że to nieprzyjazny krok USA w stosunku do Rosji. Wojskowi mówią wprost, iż amerykański niszczyciel jest zagrożeniem dla baz rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.
Wejście amerykańskiego okrętu z rakietami Tomahawk na pokładzie z pewnością stwarza napięcie - powiedział rosyjskiej agencji TASS emerytowany pułkownik i analityk wojskowy Wiktor Litowkin.
To nie pierwsze "odwiedziny" USS Carney na Morzu Czarnym. Niszczyciel USA pojawił się na tym akwenie w lutym i wspólnie z okrętem USS Ross przeprowadził manewry. Wtedy również Rosjanie uznali to za prowokację.
Po aneksji Krymu Rosja znacznie zwiększyła obecność militarną w regionie - twierdzą Amerykanie. Stany Zjednoczone uznają Morze Czarne za rejon strategiczny, dlatego nie mają zamiaru odpuścić tu swojej obecności.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.