Zdarzenie miało miejsce w poniedziałek. Do sklepu z bronią przy ul. Portowej w Gdyni weszło dwóch mężczyzn o orientalnej urodzie. Chcieli kupić popularne kałasznikowy i pistolety glock. Problem w tym, że nie mieli wymaganego pozwolenia, a gdy usłyszeli odmowę ze strony sprzedawców, zaproponowali rozwiązanie kłopotliwej sytuacji za pomocą łapówki.
Powiedzieli, że chcą kupić kałasznikowy i glocki. Nie mieli jednak pozwolenia na broń, więc nie mogliśmy im ich sprzedać. Wtedy zaproponowali, że zapłacą 5 tys. dolarów za sztukę, choć normalnie taki karabin kosztuje u nas 2,5 tys. zł - mówi Cezariusz Stolarczyk ze sklepu strzeleckiego w Gdyni w rozmowie z portalem trojmiasto.pl.
Przybysze mieli pecha. Nie wiedzieli bowiem, że za ladą pracuje dwóch doświadczonych żołnierzy. Jeden z nich, były komandos, organizujący szkolenia antyterrorystyczne oraz drugi, czynny żołnierz i weteran wojny w Afganistanie. Sprzedawcy powiadomili służby, a następnie potajemnie sfilmowali niefrasobliwych klientów oraz ich samochód.
Byłem wielokrotnie na Bliskim Wschodzie i nie mam wątpliwości, że stamtąd pochodzili. Mieli też doświadczenie w zakresie obsługi broni i znali się na niej. To od razu wzbudziło moją czujność, jeszcze zanim okazało się, że nie mają pozwolenia na broń - dodał w rozmowie z trójmiejskim portalem Cezariusz Stolarczyk.
Amatorzy broni nie mieli szczęścia. Policyjni antyterroryści zatrzymali podejrzanych mężczyzn w Centrum Handlowym Riviera. Przeszukano również ich pokój w hotelu Hotton, ale służby znalazły tam jedynie gaz pieprzowy i urządzenia do uruchamiania samochodów. Policjanci sprawdzili dziś też ich samochód.
Mężczyźni usłyszeli właśnie pierwsze zarzuty za próbę zakupu broni. W sprawie pojawił się wniosek o tymczasowe aresztowanie do czasu wyjaśnienia sprawy.
Nie przegap:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.