2018 LA (wcześniej określona jako ZLAF9B2) miał zaledwie 2 metry średnicy. Po raz pierwszy zaobserwowano go kilka godzin przed zderzeniem, przez Catalina Sky Survey w Arizonie. "To już drugi raz, kiedy lokalizacja uderzenia została przewidziana jeszcze godziny przed uderzeniem" - podaje Paul Chodas, kierownik NASA CNEOS, odpowiedzialnego za badania nad obiektami bliskimi Ziemi.
Co prawda udało się ustalić, gdzie uderzy asteroida, ale nie było zbyt wiele czasu, żeby zareagować. Na szczęście obiekt był niewielkich rozmiarów, więc nie była w stanie stworzyć zagrożenia dla życia. To już trzecia sytuacja, gdzie asteroida została wykryta tuż przed zderzeniem. W każdym z przypadków nie spowodowały żadnych uszkodzeń i zagrożenia,
Uderzenie asteroidy udało się nagrać na kamerze internetowej umieszczonej w RPA. Może się wydawać, że skała uderza o grunt i wybucha, ale tak naprawdę znika za horyzontem. Eksperci z NASA twierdzą, że rozpadła się kilka lub kilkanaście kilometrów nad powierzchnią.
Oddział NASA odpowiedzialny za obserwacje NEO, czyli obiektów bliskich Ziemi, tłumaczy swoje niedopatrzenie. Twierdzą, że obiekt był mniejszy niż te, które mają wykrywać. Tak niewielka asteroida nie stwarza zagrożenia, więc naukowcy nie marnują czasu na ich wykrywanie.