Okolice wielkopolskich Brzezin przeżyły nalot. Jeden z pilotów biorących udział w zawodach szybowcowych lądował awaryjnie w polu. Powitanie przez polską rodzinę zapamięta na długo. Obejrzał finał mundialu, spróbował miejscowych alkoholi i porządnie się zabawił. Bariera językowa w niczym nie przeszkodziła.
Okazją do integracji okazały się mistrzostwa świata w szybownictwie. Pilot Matias Pasztor wystartował z Michałkowa. W pewnej chwili stracił noszenie i musiał awaryjnie lądować. Na upatrzonym przez Matiasa polu czekała już grupka miejscowych, która wciągnęła go do wspólnej zabawy.
Ludzie od razu okazali radość. Dzieci zaczęły bawić się przy szybowcu i bardzo miło mnie przyjęli. Zaprosili mnie do domu i obejrzeliśmy razem finał mundialu - opowiada w wywiadzie.
Dużo mniej szczęścia miał inny pilot. Lądujący w pobliskim Franklinowie został "aresztowany" przez wzburzonego rolnika. Farmer odpuścił dopiero po zapewnieniach dyrektora imprezy - Macieja Całki, że szybowce nie będą już lądować w polach Franklinowa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.