43-latek planował odbyć dwutygodniową kwarantannę domową w mieszkaniu krewnych, zamieszkujących miejscowość Koziegłowy. Jak przyznał, wracając do Polski z Niemiec przekazał służbom granicznym adres swojej rodziny, jednak ci odmówili jego przyjęcia, obawiając się zarażenia koronawirusem. Mężczyzna został sam z walizkami, w tej sytuacji postanowił zwrócić się na policję.
Interwencja policji
Jak donosi "Dziennik Zachodni" dyżurny skierował do niego patrol z Koziegłów. Z zachowaniem wszelkich środków ostrożności przyjechali oni do niego. Mężczyzna odpowiedział im, że właśnie wrócił z zagranicy i nie ma miejsc, gdzie mógłby odbyć obowiązkową kwarantannę, ponieważ wszyscy członkowie rodziny odmówili mu przyjęcia.
Policjanci przez kilka godzin poszukiwali miejsca, gdzie mogliby umieścić przybysza z Niemiec. Po tym czasie komenda dostała informacje, że można zakwaterować go w leżącym ponad 100 kilometrów od Koziegłów Szczyrku.
Barbara Poznańska, rzecznik myszkowskiej policji, dodaje, że cała w interwencja trwała aż siedem godzin. W jej czasie całej interwencji policjanci musieli przejechać aż 250 kilometrów, nim udało się znaleźć dla mężczyzny jakiekolwiek lokum.
Zobacz także: Czy Ukraińcy wrócą do Polski?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.