Wypadek miał miejsce w piątek 21 lutego w godzinach wieczornych. Joseph Olendorf trenował na Szlaku Duckabush w Parku Narodowym Olympic. Feralnego dnia na dworze panowała niska temperatura, a szlak był bardzo zaśnieżony.
W pewnej chwili 26-latek poślizgnął się na lodzie i złamał nogę. Kontuzja okazała się tak poważna, że biegacz nie był w stanie wrócić do domu. Kiedy próbował wybrać numer alarmowy, telefon nie mógł złapać sygnału.
Jak 26-letni biegacz zdołał przeżyć wypadek?
Ze względu na panujące warunki atmosferyczne Joseph Olendorf obawiał się, że zamarznie na śmierć. Zaczął czołgać się na kolanach i łokciach, aż dotarł do miejsca, gdzie telefon wychwycił sygnał.
Zobacz też: To musiało boleć. Zobacz nagranie z monitoringu
26-latek czołgał się przez 10 godzin i próbował wezwać pomoc. Udało mu się to dopiero po sześciu milach (ok. 9 km), kiedy nadeszła już sobota 22 lutego.
Nie liczyłem na to, że mój telefon kiedykolwiek zadziała. Po prostu pomyślałem, że to moja jedyna szansa. Będę się czołgać do samego końca – przyznał Joseph Olendorf w rozmowie z telewizją CNN.
Joseph Olendorf przez cały czas myślał o swojej rodzinie. Myśl o cierpieniu, jakiego doświadczyliby, gdyby zmarł, dodawała mu sił do dalszych prób.
Po kilku godzinach ratownicy odnaleźli Olendorfa. 26-latek został przetransportowany do szpitala helikopterem straży przybrzeżnej. Jerry Rule, strażak, który odnalazł biegacza, był zszokowany, że poszkodowanemu w ogóle udało się przeżyć. Jak podaje "Fox 19", młody mężczyzna nie zamierza zrezygnować ze swojej pasji i po powrocie do zdrowia planuje wrócić do biegania.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.