Mało kto rozpoznałby w nim dostojnika kościelnego. Na facebookowym profilu kostarykańskiej diecezji Limón opublikowano zdjęcie biskupa Javiera Romána Ariasa odpoczywającego na leśnej drodze. Zmęczony duchowny leży wprost na ziemi, nie ma na sobie koloratki ani żadnego symbolu swojej wysokiej pozycji w kościelnej hierarchii.
Post biskupa polubiło prawie tysiąc osób. O co chodzi? Zdjęcie hierarchy jest częścią jego relacji z odwiedzin u wiernych z najdalszych zakątków diecezji Limón. Wielu z nich to rdzenna ludność mieszkająca w wioskach ukrytych w kostarykańskiej dżungli. Nie się dotrzeć do nich inaczej niż piechotą, a marsz z jednej wioski do drugiej zajmuje często 8-10 godzin.
O godz. 6.00, rozpoczęliśmy wędrówkę do mieszkańców Bley Norte, do których dotarliśmy po 10 godzinach. Naliczyłem 6 upadków, forma wyraźnie spadła - relacjonował biskup.
Razem z pomocnikami przyniósł im paczki z jedzeniem. Biskup na Facebooku opowiedział o wyczerpującej trzydniowej wyprawie, w którą udał się wraz z kilkoma pomocnikami. Odwiedził w ten sposób kilkanaście wiosek, których mieszkańcom przekazał torby z żywnością zebraną przez parafian. W każdym miejscu przygotowano posiłki dla wiernych, a biskup odprawiał mszę i na prośbę wiernych chrzcił ich dzieci.
Dziękujemy wszystkim, którzy dali nam jedzenie dla naszych rdzennych braci. Niech was Bóg błogosławi za pomoc - napisał biskup.
Polscy katolicy są zachwyceni postawą biskupa. Franciszkanin Kasper Mariusz Kaproń na swoim profilu opisał duszpasterską działalność Javiera Romána Ariasa. Wśród komentarzy wyrażających podziw dla kostarykańskiego duchownego znalazło się też kilka złośliwości pod adresem polskich hierarchów. W opinii komentujących większość polskich biskupów nie zdobyłoby się na podobne poświęcenie dla wiernych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.