Sędzia przypomniał byłemu monarsze, że nie stoi ponad prawem. Belgijski sąd apelacyjny nakazał Albertowi II dostarczenie próbki śliny do badania DNA. Za każdy dzień zwłoki były król ma zapłacić 5 tys. euro Delphine Boël - kobiecie, która twierdzi, że jest jego córką.
Albert II uparcie odmawia wykonania testu na ojcostwo. Sąd poprzedniej instancji nakazał 84-letniemu byłemu monarsze dostarczyć próbkę do badania w ciągu trzech miesięcy. W przeciwnym razie Boël miała zostać automatycznie uznana za córkę byłego króla. Albert II odwołał się od wyroku, ale sąd wyższej instancji nałożył na niego karę grzywny - informuje BBC.
Abdykował niedługo przed rozpoczęciem procesu. Albert II, powołując się na zły stan zdrowia, w 2013 roku przekazał tron Belgii synowi Filipowi. Krążą plotki, że tak naprawdę ten ruch był reakcją na doniesienia o rychłym rozpoczęciu w sądzie sprawy o ustalenie ojcostwa. To była kolejna odsłona skandalu, który wybuchł dwie dekady temu.
Wieść o nieślubnej córce władcy pojawiła się w 1999 r. W nieautoryzowanej przez belgijski dwór biografii królowej Paoli pojawia się informacja o wieloletnim romansie Alberta. Jego owocem miała być dziewczynka urodzona w latach 60.
W 2005 roku artystka Delphine Boël ogłosiła, że jest nieślubną córką monarchy. Tę wersję potwierdziła jej matka, baronowa Sybille de Selys Longchamps. Badanie DNA zlecone przez belgijski sąd wykazało, że biologicznym ojcem 50-letniej artystki nie jest mąż jej matki. Jeśli rzeczywiście jest nim były król, czyni to z Boël 16. osobę w kolejce do belgijskiego tronu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.