Krótki spacer po helskim porcie wystarczył, aby wzbudzić nasze wątpliwości, czy ryby, które jedliśmy w restauracjach, aby na pewno były świeże. Na tablicy informacyjnej w porcie, tuż przy straganie, na którym niemal codziennie handluje się rybą prosto z kutrów - widniały zaledwie... trzy pozycje.
Obowiązkowa w każdej smażalni flądra, i raczej niespotykane w kartach dań gładzice i stornie, czyli też "flądrowate". A skoro jest królowa (flądra), to co stało się z królem (dorszem)? - Nie ma i nie będzie - rybak zwijając cumę spojrzał na mnie tak, jak się patrzy na szczura. Lądowego rzecz jasna.
Bardziej rozmowny, po spożyciu miejscowego browaru, zrobił się właściciel jednej z knajpek. - Tylko flądra świeża i to nie teraz. Za tydzień albo dwa jak mi mrożonki zejdą - przyznawał.
- Dorsza w Bałtyku mało, jak już jest, to schorowany. Poza tym są różne okresy ochronne, lada dzień może w ogóle zabronią łowić - dodawał.
I rzeczywiście - tak może być. Jak informował kilka dni temu Money.pl - na pół roku połowy dorsza ze stada wschodniobałtyckiego może wstrzymać Komisja Europejska.
Świeża rybka nad morzem? Może okazać się niestety nierealizowalnym planem na lato. I to z całą pewnością #wkurzawWakacje.
A czy ciebie coś zirytowało podczas wakacyjnego wyjazdu? Prześlij nam zgłoszenie przez dziejesie.wp.pl.