Diabeł został w końcu stracony - napisał w sieci jedyny ocalały członek rodziny, Lin Shengbin.
Mąż nieżyjącej kobiety i ojciec dzieci publicznie opisał swoje uczucia. W serwisie Weibo (chiński odpowiednik Twittera) śledzi go ok. 2,6 miliona osób. Mężczyzna opublikował post, w którym przyznał, że rozpłakał się, słysząc wiadomość o egzekucji niani.
Zadzwoniłem do moich rodziców. Moja matka słuchała i płakała. Powiedziała, że wszyscy czekali zbyt długo na ten dzień - napisał Lin Shengbin.
Mo Huanjing została skazana na śmierć w lutym 2018 roku. Kara została wymierzona za zbrodnię kobiety z czerwca 2017 roku - informuje BBC News. Niania podpaliła mieszkanie rodziny w mieście Hangzhou na wschodzie Chin. Użyła zapalniczki. Chciała potem przyjść z z pomocą w gaszeniu ognia i w ten sposób zaskarbić sobie większą sympatię uratowanych pracodawców. Liczyła, że wtedy łatwiej pożyczą jej pieniądze.
W pożarze na 18. piętrze wieżowca zginęła Zhu Xiaozhen i jej troje dzieci. Miały 6, 9 i 11 lat. Lin Shengbin ocalał, bo przebywał w tym czasie poza lokalem.
Wpis wdowca skomentowało ponad 110 tysięcy użytkowników. Zdecydowana większość ludzi wyrażała wsparcie i współczucie dla mężczyzny. Sprawa niani była orężem dla zwolenników utrzymania kary śmierci w Państwie Środka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.