„Kandydat z plakatu dumnie pręży przede mną pierś. Modny krawat, białe zęby. Imienia i nazwiska już nie pamiętam, choć przechodziłem tamtędy przed chwilą. A, był napis: bezpartyjny, choć kandyduje z partii. Z tej POPiS, bo co za różnica. W tych z jednej, w następnych z drugiej, choć rekordziści stawiają poprzeczki wyżej. Dalej ona. Siwa, ale natapirowana. Helena. Też wyszczerzona w bezpartyjnym uśmiechu.
Zabiegają o mój głos niczym papierowe prostytutki zza wycieraczek o uwagę. Serio? Tyle warty jest mój głos – ulotkę, plakat, baner? To ja podziękuję.
Tym bardziej, że pewnie tak jak i wy nie znam żadnego radnego odpowiedzialnego za moją najbliższą okolicę. A jest ich pewnie kilku, w innych wypadkach kilkunastu, a niektórzy z Was mają nawet kilkudziesięciu. I oni mieli kilka ładnych lat, żeby dać jakikolwiek znak życia. OK, politycy, bo nie wmówicie mi, że to samorządowcy (samorządowców to my mamy we wspólnotach mieszkaniowych), politycy już tacy są. Bardziej niepokoi mnie, i Was też powinno, co innego...
_Dlaczego w tej szopce tak bezkrytycznie biorą udział media? Ręka w górę ten, kto kiedykolwiek przeczytał, usłyszał, zobaczył tam dyskusję o tym, czy rzeczywiście każdy głos się liczy, czy poza referendami mamy rzeczywisty i bezpośredni wpływ na naszą rzeczywistość? _
Naprawdę nie trzeba posuwać się do demagogii, żeby móc sobie uświadomić, że pojedynczy głos w dużej społeczności nie ma wpływu na nic. Żadnego. Liczy się tendencja, liczą się duże grupy, wartość ma aktywowanie grup niezdecydowanych. O tym wiedzą politycy i zatrudniani przez nich inżynierowie dusz, ale media serwują nam papkę naiwnej filozofii: musisz, możesz coś zmienić, liczysz się. Popatrzcie tylko jak szybko porzucają te narrację, zazwyczaj już w kilka dni po wyborach, gdy zaczynają załamywać ręce, opisywać kolejne skandale, męczyć naszą uwagę gadkami o „jeszcze niedojrzałej demokracji”.
W niedzielę nie idziesz na wybory? Nie daj sobie zaszczepić wyrzutów sumienia, że oto czynisz coś złego. Że jesteś złym obywatelem. Zajmij się swoim hobby, rodziną. Sklepy i tak będą zamknięte. System poradzi sobie bez ciebie. I nie martw się: nie jesteś sam. Właśnie tak robi większość Polaków. Pewnie, część ma to bezrefleksyjnie gdzieś, ale są też tacy jak Ty, którzy świadomie decydują o tym, że nie chcą legitymizować tego chamstwa, manipulacji, polsko-polskich wojen nawet o chodniki.”
Co sądzisz o takim głosie naszego czytelnika? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach pod artykułem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
**Zobacz też: Z tymi co się znają. Urszula Dudziak o mężczyznach swojego życia i wygranej walce z chorobą