Kamil Durczok domagał się w sumie 9 milionów odszkodowania oraz przeprosin. Chodzi o dwa teksty tygodnika, jednak wyrok, który teraz zapadł, dotyczy tylko artykułu "Kamil Durczok. Fakty po "Faktach"". W tej sprawie były dziennikarz TVN żądał 7 milionów złotych. Sporny materiał ukazał się 16 lutego na łamach "Wprost". Dziennikarze opisali, jak w połowie stycznia policjanci w jednym z warszawskich mieszkań spotkali Kamila Durczoka, który rzekomo wybiegł z lokalu znajomej. Sylwester Latkowski i Michał Majewski - za zgodą właściciela mieszkania - przeszukali je i zrobili zdjęcia. Relacjonowali w tekście, że znaleźli tam pisma pornograficzne, gadżety seksualne i "biały proszek".
Dwa tygodnie wcześniej ukazał się artykuł, który oskarżał Durczoka o molestowanie i mobbing. Dziennikarze tygodnika opisali kulisy dziennikarskiego śledztwa dotyczącego ewentualnych przestępstw w redakcji "Faktów" TVN. Za tę publikację Durczok domagał się 2 milionów odszkodowania oraz publicznych przeprosin. Wyrok w tej sprawie jeszcze nie zapadł.
Teraz dziennikarze "Wprost" muszą zapłacić Durczokowi 500 tysięcy złotych. Przypomnijmy, że były szef "Faktów" TVN pozwał ówczesnego redaktora naczelnego "Wprost" Sylwestra Latkowskiego, oraz dziennikarzy - Michała Majewskiego oraz Olgę Wasilewską.
Warto napisać kilka słów na temat procesu w pierwszej instancji. Jego przebieg był zadziwiający. Proszę sobie wyobrazić, że odrzucono wszystkie wnioski dowodowe zgłoszone przez naszą stronę. Nie przesłuchano biznesmena, jego małżonki, najemczyni mieszkania, policjantów. Nikogo z nich. Sąd nie zgodził się nawet, by do akt sprawy dołączyć rozmowę, którą odbyliśmy z Durczokiem, zbierając materiał do tekstu. Przesłuchano za to wszystkich świadków zgłoszonych przez Kamila Durczoka - skomentował wyrok Michał Majewski.
*Molestowania w TVN nie było. * Co prawda wewnętrzne dochodzenie komisji TVN wykazało, że zidentyfikowano przypadki "niepożądanych zachowań", które miały nosić znamiona mobbingu i molestowania seksualnego, jednak podczas dochodzenia wszczętego z urzędu przez Prokuraturę Rejonową Warszawa-Mokotów śledczy uznali, że przypadki te nie wyczerpują znamion żadnego przestępstwa.
*Medialna burza po doniesieniu. * W lutym ubiegłego roku w tygodniku "Wprost" ukazał się artykuł zawierający wyznanie anonimowej "znanej dziennikarki telewizyjnej", która przyznała, że jest ofiarą mobbingu i molestowania przez swojego przełożonego "bardzo popularną twarz telewizyjną, szefa zespołu w jednej ze stacji". W mediach spekulowano, że chodzi o Kamila Durczoka, ale dopiero kolejna publikacja tygodnika potwierdziła domysły. Cała sytuacja spowodowała, że dziennikarz rozstał się z TVN.
Autor: Arkadiusz Puz
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.