Do egzekucji doszło w nocy polskiego czasu. To pierwsza w tym roku kara śmierci, którą wykonano w stanie Teksas.
John Gardner został stracony przez zastrzyk z trucizną. Jak informuje "New York Post", jego śmierć została stwierdzona o godzinie 18.36 czasu lokalnego. W Polsce była wtedy godz. 1.36 w nocy.
64-latek w styczniu 2005 roku zamordował swoją ówczesną żonę. Tammy Gardner leżała w łóżku, kiedy została śmiertelnie postrzelona w głowę. Zmarła dwa dni później.
Wykonanie kary śmierci obserwowali bliscy zamordowanej. Tuż przed egzekucją John Gardner przeprosił dzieci i matkę Tammy za to, że sprawił im tyle bólu. Wyraził nadzieję, że w przyszłości mu wybaczą.
Chciałbym przeprosić za wasz smutek. [...] Przepraszam. Wiem, że nie możecie mi wybaczyć, ale mam nadzieję, że kiedyś to zrobicie - powiedział Gardner.
Podczas egzekucji nie zabrakło także przyjaciół skazanego 64-latka. Mężczyzna zapewnił, że ich kocha oraz przeprasza. Na koniec zwrócił się do naczelnika więzienia, oświadczył, że nie chce już rozmawiać i prosi o wykonanie kary. Wtedy padły jego ostatnie słowa w życiu.
Tak bardzo chcę zobaczyć Pana Jezusa - cytuje Johna Gardnera "New York Post".
Tammy Gardner była piątą żoną swojego oprawcy. Para pobrała się w 1999 roku. Kobieta jeszcze na długo przed śmiercią zaczęła obawiać się o swoje życie. Powiedziała nawet, że "nie wyjdzie żywa z tego małżeństwa". Według ustaleń śledczych John Gardner zamordował partnerkę, ponieważ postanowiła się z nim rozwieść.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.