Po podpisaniu dokumentów Kimberly Santleben-Stiteler urządziła przyjęcie. Gwoździem programu stała się potężna eksplozja sukni ślubnej, którą było słychać na wiele kilometrów - podaje "Fox News".
Wszyscy dostajemy wiadomości, w których ludzie mieszkający nawet 25 kilometrów od miejsca imprezy pytają, czy to nasz wybuch usłyszeli i poczuli - mówi Carla Santleben-Newport, siostra rozwódki.
Na pomysł wpadli ojciec i szwagier Kimberly. Do sukienki przymocowali aż 9 kg materiału wybuchowego marki Tannerite. Mężczyźni przyznają, że zasięgnęli rady u znajomego sapera, który jednak "co najmniej pięć razy" ostrzegał, że eksplozja może być bardzo silna.
Rodzina i przyjaciele radzili mi, żebym oddała ją organizacjom zajmującym się wcześniakami. Jednak dla mnie sukienka reprezentowała kłamstwo. Wyprawiłam przyjęcie rozwodowe po to, by ją wysadzić - tłumaczy Kimberly Santleben-Stiteler.
Na szczęście nikt nie ucierpiał. Dzięki pomocy sapera plan się powiódł, a spektakularna eksplozja nastąpiła po pierwszym wciśnięciu przycisku.
_Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
**Zobacz też: Młynarska wspomina miłosne porażki: "Po drugim rozwodzie byłam najszczęśliwszą kobietą świata"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.